Badylkiem wokół Albanii

marca 31, 2022


Wakacje w 2021 r. zamierzałyśmy spędzić w oderwaniu od covidowych obostrzeń, noszenia maseczek i wszechobecnej pandemii. Krajem, który od dawna już chciałyśmy odwiedzić była Albania. Tam też zaplanowałyśmy dość spontanicznie swój urlop. Uznałyśmy, że trzy tygodnie we wrześniu powinny nam wystarczyć na objechanie i zwiedzenie tego niedużego państwa. Objazdówkę oczywiście zamierzałyśmy zrealizować naszym starym, niezniszczalnym travelvanem Badylkiem, w którym miałyśmy mieszkać i nocować. 



Przed podróżą odstawiłyśmy go do mechanika żeby sprawdził czy wszystko z nim w porządku. Prosiłyśmy też o przyklejenie odpadającego boku tapicerki w drzwiach przesuwnych. Po pozytywnej opinii mechanika naładowałyśmy oba akumulatory, zrobiłyśmy zakupy, spakowałyśmy się i ruszyłyśmy w podróż. Tak na marginesie tapicerka odpadła już na drugi dzień więc naprawiłyśmy ją taśmą.

 


Albania - objazdówka travelvanem

Po pracy 9 września ruszyłyśmy autostradą do przejścia granicznego na autostradzie A1 i wjechałyśmy do Czech. Kupiłyśmy elektroniczną miesięczną winietę i zatrzymałyśmy się na nocleg na najbliższej stacji benzynowej. Spało nam się nieźle. Rano zatankowałyśmy, kupiłyśmy śniadanie i kawę i ruszyłyśmy dalej.
Przejechałyśmy szybko przez Czechy i Austrię a Słowenię, tak jak dwa lata temu, postanowiłyśmy przejechać poza autostradą. Jest to bardzo krótki odcinek, za który nie chciało nam się płacić 15 euro. Trochę się to na nas zemściło bo straciłyśmy mnóstwo czasu. Granicę przekroczyłyśmy w Cvetlin - małym przejściu, na którym poza nami nie było innych samochodów. Być może dlatego właśnie nudzący się celnicy kazali nam zjechać do kontroli na pobocze i usiłowali znaleźć jakieś narkotyki. Tłumaczyli, że ostatnio znaleźli u kogoś niedozwolone środki i mamy dobrowolnie się przyznać co przewozimy. Sprawdzali plecaki, schowki i przeróżne miejsca. Oczywiście nic nie znaleźli. Za to przyglądali się długo i podejrzliwie lawendzie w woreczku zapachowym.
W Chorwacji wjechałyśmy na autostradę prowadzącą do Zagrzebia. Za ten niewielki odcinek autostrady zapłaciłyśmy 10 euro. Za to za kolejny, długi odcinek, od Zagrzebia do przejścia granicznego z Bośnią – również 10 euro. Przed przejściem był spory korek. Odprawa chorwacka poszła szybko ale Bośniacy kazali nam otwierać bagaż i sprawdzali czy czegoś nie szmuglujemy. Czyżbyśmy wyglądały na przemytniczki? 


Wjechałyśmy w końcu do Bośni. Pierwsze co zrobiłyśmy to zatrzymałyśmy się przy kiosku i kupiłyśmy starter internetowy - 10GB na 5dni. Na początek musiało wystarczyć. Po godz. 22:00 dojechałyśmy autostradą (3,5km) do Banja Luki. Miałyśmy tam zaznaczoną uroczą miejscówkę - zespół termalnych basenów na rzece Vrbas. Byłyśmy zmęczone długą podróżą więc z przyjemnością wskoczyłyśmy do jednego z nich. Kąpiel postawiła nas na nogi. Na parkingu przy termach zostałyśmy na noc. Rano obudziłyśmy się wypoczęte. 


Po śniadaniu ruszyłyśmy do miejsca, które przegapiłyśmy będąc poprzednim razem w Bośni. Był to ciąg młynów wodnych na rzece Piva. Trzeciego dnia zakończył się wreszcie dojazd, a zaczęło zwiedzanie. Posty z poszczególnych dni objazdówki oraz linki do nich będą pojawiały się systematycznie poniżej i będą na bieżąco uzupełniane, tak jak w przypadku Bałkanów Badylkiem i Badylkiem dookoła Półwyspu Iberyjskiego



Dzień 7 - 15.09.2021 - Trekking w Górach Przeklętych
Dzień 14 - 22.09.2021 - Llogara Pass, Dhermi i Gjipe Beach
Dzień 16 - 24.09.2021 - Plażing w Borsh i Lukove
Dzień 18 - 26.09.2021 - Gjiri i Hartes oraz Park Narodowy Butrint 
Dzień 20 - 28.09.2021 - Tepelena i Permet
Dzień 23 - 1.10.2021 - Kanion Matka i Jaskinia Vrelo
Dzień 24 - 2.10.2021 - przejazd przez Serbię autostradami, korek na granicy Serbsko-Węgierskiej w Roszke, powrót do Leszna



Albania vanem - podsumowanie

Albania okazała się dla nas nowym, nieodkrytym lądem. Wiele osób straszyło nas przed tą podróżą, że jedziemy tam tylko we dwie samochodem i z pewnością coś złego musi nam się przydarzyć. Na szczęście nie dałyśmy się zniechęcić ani przestraszyć i śmiało można powiedzieć, że były to nasze wakacje życia. Albania nie jest jeszcze totalnie skażona masową turystyką, chociaż to się ostatnio dynamicznie zmienia. Najlepsze wrażenie z Albanii to jej mieszkańcy, którzy są przemili, życzliwi, chętni do pomocy i kontaktów z turystami. 



Na drugim miejscu są wspaniałe tereny, majestatyczne góry i ciepłe morze, a do tego brak zakazów i nakazów typowych dla Europy. Trzecią rzeczą jest jedzenie, prawdziwe jedzenie, jakiego już dawno nie ma w Polsce. Jeśli ktoś uważa, że polskie jedzenie jest smaczne to powinien pojechać do Albanii. Sposób hodowli zwierząt (a raczej jego brak bo zwierzęta tutaj hodują się same) i ręczna uprawa warzyw i owoców przekładają się na całokształt smaku. Przez prawie miesiąc jadłyśmy tylko i wyłącznie świeże jedzenie, kupowane w lokalnych sklepach, na straganach i w restauracjach. Nawet zwyczajna, grillowana wieprzowina smakowała tutaj niesamowicie, że aż trudno było uwierzyć, że to wieprzowina. Po powrocie do Polski odczułyśmy niestety zmianę jakości pożywienia na gorsze.










Albania nie jest już niestety tanim miejscem na wypoczynek. Z roku na rok przyjeżdża tu coraz więcej turystów i Albańczycy mają dla nich całkiem inne cenniki. Przykładowo prom na jeziorze Koman jest zwykłą drogą przejazdu dla miejscowych, ze względu na brak innej infrastruktury. Z pewnością więc tubylcy płacą jakieś śmieszne pieniądze, natomiast nas kosztowało to 8000 leków. Tak samo prom w Butrincie. Normalna stawka to pewnie kilkadziesiąt leków, my już miałyśmy zapłacić 7 euro. Do tego ceny rosną niewspółmiernie do inflacji z sezonu na sezon. Informacje, które tutaj podajemy z pewnością będą już nieaktualne w kolejnym roku.

Prom na Koman

Prom Butrint


Niezależnie jednak od wszystkiego Albańczycy skubią turystów z wdziękiem, są mili i człowiek nie czuje się z tym źle. Biznes to biznes. Niestety w Czarnogórze miałyśmy całkiem inne odczucia w podobnych sytuacjach. Jak tylko odmawiałyśmy kupna czegoś albo skorzystania z usługi spotykały nas złe spojrzenia i przekleństwa. W Albanii nigdy tak nie było. Co więcej same byłyśmy nieraz obdarowane jakimś drobiazgiem, a na pewno zawsze uśmiechem.
Warto też wspomnieć, że nie da się w Albanii płacić kartą, nawet na stacjach benzynowych. Wszędzie żądają gotówki, pewnie po to by nie wykazywać dochodów. Miejsca, w których mogłyśmy zapłacić kartą można zliczyć na palcach jednej ręki. 
 

Albania vanem - koszty 

Koszty jakie poniosłyśmy na miesięczny pobyt we wrześniu 2021 r. kształtowały się z grubsza następująco:
  • Paliwo: 2500 zł
  • Winiety: 450 zł
  • Ubezpieczenie: 250 zł
  • Jezioro Koman: 8000 leków (320 zł)
  • Prom Butrint: 5 euro (23 zł)
  • Bilety wstępu: 2000 leków (80 zł)
  • Parking: 3 euro (14 zł) - bo dałyśmy się oszukać naciągaczowi, który udawał parkingowego, parking oczywiście był za darmo
  • Pamiątki: 37 euro (170 zł)
  • Ubezpieczenie 2 osoby: 254 zł
  • Jedzenie i inne nie ujęte rzeczy: ok. 3600 zł
Całość ok. 7500 zł

Nie wydałyśmy ani grosza na noclegi bo nie korzystałyśmy z kwater ani campingów i w ogóle nie odczuwałyśmy takiej potrzeby. Pieniądze najlepiej jest wypłacać z bankomatów Credins Bank, nie naliczają one prowizji. Płaci się prawie wyłącznie gotówką, euro jest oczywiście również przyjmowaną walutą.




Stan dróg jest bardzo dobry, jeśli ktoś nie musi koniecznie jeździć bezdrożami to spokojnie przejedzie każdym samochodem przez Albanię. Jeśli ktoś ma ochotę zwiedzić ten piękny kraj ale żywi nieuzasadnione obawy przed tą wizytą to na naszym przykładzie najlepiej widać, że nie ma się czego bać i trzeba jak najszybciej tam pojechać, póki jeszcze zostały dzikie plaże i niekomercyjne miejscówki.




Badylkiem wokół Albanii 9.09-2.10.2021

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram