Kanion Matka i Jaskinia Vrelo

października 14, 2022


Obudziłyśmy się w pochmurnej Macedonii. Pogoda na szczęście się poprawiła, wczorajszy deszcz ustał (link do posta). Po placu włóczyły się bezpańskie psy w oczekiwaniu na resztki jedzenia. Coś tam dostały od nas ale patrząc na ich wychudzone sylwetki zjadłyby na pewno o wiele więcej.

Miejscówka noclegowa na trasie w Macedonii

Macedonię postanowiłyśmy przejechać z pomięciem autostrady by pooglądać mijane wsie i miasteczka. Niestety trasa, którą jechałyśmy prowadziła przez mało ciekawe tereny albo najładniejsze macedońskie rewiry ukrywały się gdzieś indziej. Trasa była bardziej niż nudna. Nie mogłyśmy znieść, że zawitałyśmy po raz pierwszy do tego kraju i nie zobaczymy nic ciekawego. Miałyśmy jeszcze odrobinę czasu do swojej dyspozycji więc skierowałyśmy się do słynnego Kanionu Matka.





Kanion Matka - Jaskinia Vrelo

Z racji tego, że ten piękny kanion leży w pobliżu stolicy Macedonii - Skopje, jest zwykle oblegany przez tłumy turystów. Na szczęście był początek października więc liczyłyśmy na względne pustki. Na miejscu bez problemu zaparkowałyśmy tuż przed wejściem. Latem pewnie lepiej zaparkować niżej na dużym parkingu i przejść się kawałek ale o tej porze roku udało nam się znaleźć wolne miejsce przy samej tamie. Doszłyśmy po chwili do miejsca gdzie cumują łodzie wycieczkowe, można tu też wypożyczyć kajak i popływać po wodach zalewu. Spontanicznie kupiłyśmy bilety na rejs łodzią połączony ze zwiedzaniem jaskini Vrelo (cena 400 MKD od łebka - ok. 30 zł). 







Rejs do jaskini i z powrotem trwa jakąś godzinę. Musiałyśmy poczekać chwilę aż się zbierze odpowiednia grupa osób. Rejs po sztucznym jeziorze jest jedną z atrakcji, które przyciągają tu rzesze turystów. Widoki są bardzo malownicze. Gdzieniegdzie na brzegach umiejscowione są domki letniskowe, które w sezonie można wynająć. W kanionie podobno znajduje się około 10 jaskiń, dla zwiedzających udostępniona jest Vrelo, podobno najbardziej malownicza. 







Po 20 minutach przycumowaliśmy do schodów prowadzących do jaskini. Przed wejściem pan wiozący nas łódką odpalił agregat, dzięki czemu mogliśmy w świetle lamp podziwiać stalaktyty i stalagmity. Jaskinia ginęła w odmętach wody. Podobno nurkowie, w tym jeden Polak, zeszli na głębokość 230 m i nie dotarli do dna.









Kanion Matka - trekking powrotny

Kanion Matka można zwiedzać nie tylko z poziomu wody. Wzdłuż ścian skalnych poprowadzona jest ścieżka z żelaznymi barierkami. Przejście nią od wejścia do końca zajmuje jakąś godzinę. Miałyśmy w planach przejść tą ścieżką, jednak wpadłyśmy na pewien pomysł. Po co wracać łodzią a potem iść ścieżką w obie strony skoro można od razu wrócić ścieżką do punktu startu? Namówiłyśmy pana od łodzi żeby podpłynął do drugiego brzegu i wysadził nas w jakimś możliwym do wyjścia miejscu. Oprócz nas skorzystała z tej opcji para Rosjan. Wejście było dość karkołomne ale daliśmy radę. Szkoda, że władze zarządzające parkiem same nie wpadły na to i nie zbudowały jakiegoś podestu ze schodami. Po krótkiej wspinaczce wdrapaliśmy się na początek (lub koniec) ścieżki. Pozostało nam teraz tylko spokojnie ruszyć nią w kierunku tamy, oddając się kontemplacji niesamowitych krajobrazów. 









Trasa jest przepiękna. Prowadzi lasem, gdzieniegdzie schodzi do samej wody a w wyższych partiach zawieszona jest na skalnych półkach zabezpieczonych barierami. Bardzo nam się tu spodobało i nie spieszyłyśmy się z powrotem. Wszystko co dobre jednak się kończy. 










Wyjeżdżając z Macedonii wstąpiłyśmy na obiad do luksusowo wyglądającej restauracji ARCUS. Zamówiłyśmy zapiekane warzywa z mięsem, sałatkę, kawę i rakiję. Wszystko było przepyszne, porcje ogromne, obsługiwało nas kilku kelnerów, a to wszystko za nieduże pieniądze. Tym też miłym akcentem zakończyłyśmy nasze bałkańskie wakacje 2021. 






Przez Serbię popędziłyśmy autostradą i tam też zanocowałyśmy na parkingu. Następnego dnia sprawnie przejechałyśmy resztę Serbii, co zajęło nam i tak cały dzień. Spieszyłyśmy się z powrotem bo za 2 dni musiałyśmy być w pracy. Jedyną małą przygodą było zatrzymanie nas przez serbską policję bo zapomniałyśmy włączyć światła mijania po zatankowaniu, w Albanii nie są wymagane. Najpierw postraszyli nas mandatem ale w końcu puścili. 

Belgrad

Wszystko szło więc dobrze aż do granicy Serbsko-Węgierskiej w Roszke. Niestety wjazd do Unii wiązał się z odczekaniem 4 godzin w ogromnym korku, podczas którego dla zabicia czasu zrobiłyśmy posiłek i kawę. Węgierscy celnicy robili wszystko żeby jak najbardziej wydłużyć czas oczekiwania. Otwierali każdy samochód, sprawdzali bagażniki i nie spieszyli się wcale. Wkurzeni kierowcy trąbili w bezsilnym proteście. Co dziwne jako jedyne nie musiałyśmy otwierać bagażnika a wiozłyśmy sporo kontrabandy w postaci nadprogramowych ilości alkoholu, serów i wędlin. Przejechałyśmy Węgry i Słowację, w Czechach przenocowałyśmy na autostradzie i następnego dnia dotarłyśmy do Leszna.

Przejście w Roszke



Badylek w Lesznie

Badylkiem wokół Albanii, Macedonia - Kanion Matka, dzień 23 - 1.10.2021

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram