Objeżdżając Badylkiem okolice Chełmska (link) trafiłyśmy na wiele ciekawych opuszczonych obiektów m.in. Dwór w Kochanowie i Kościół w Okrzeszynie. Dotarłyśmy też do zapomnianego przez świat Uniemyśla, gdzie odwiedziłyśmy dawną tkalnię i kościół św. Mateusza, widoczne na zdjęciu powyżej (tkalnia z wysokim kominem po prawej, a kościół na wzgórzu po lewej stronie).
Podczas eksploracji Badylkiem okolic Chełmska (link) trafiłyśmy do Okrzeszyna. Stoi tu klimatyczny, opuszczony kościół, który chciałyśmy zobaczyć. Znajduje się zaledwie 30 metrów od czeskiej linii granicznej.
Spacery wzdłuż Jeziora Drzeczkowskiego koło Leszna są zawsze fajnym pomysłem na spędzenie wolnego czasu. Można popodziwiać dziką przyrodę czy pokontemplować spokój. Przy odrobinie szczęścia spotka się tu bobry, bieliki a nawet żółwia błotnego. Można też odwiedzić tajemnicze, ukryte w lesie nad Jeziorem Witosławskim mauzoleum.
Podczas eksploracji Badylkiem okolic Chełmska (link) trafiłyśmy do Kochanowa - niepozornej wsi, leżącej w gminie Kamienna Góra. Stoi tu piękny, opuszczony dwór, który od razu zaprosił nas do swoich ciekawych wnętrz.
Hotel został zbudowany w 1983r. z myślą o gościach przyjeżdżających odwiedzić pobliski Zespół Pomników Bitwy pod Sutjeską w Dolinie Bohaterów (link), a także by cieszyć gości scenerią Parku Narodowego, w którym się znajduje.
Po wizycie w Sarajewie i zimnej nocy w Badylku ruszyłyśmy w dalszą drogę do Albanii. Jednak tym razem nie mogłyśmy na trasie odpuścić wizyty w Parku Narodowym Sutjeska, podczas wcześniejszych podróży, ze względów czasowych nie branym nawet pod uwagę.
Nasza trzecia wizyta w Sarajewie miała miejsce podczas drugiego wyjazdu do Albanii. Przystanek w stolicy Bośni był obowiązkowy, miasto po prostu nas urzekło i nie mogłybyśmy nie odwiedzić go ponownie, przejeżdżając tuż obok.
Przełom października i listopada był dla nas ostatnią szansą na wyjazd w poszukiwaniu kolorowej jesieni i tym razem postawiłyśmy na Pieniny.
Ostatni wolny weekend sierpniowy spędziłyśmy w pięknej kaszubskiej scenerii nad malowniczym jeziorem Wdzydze.
Musiałyśmy czekać aż do sierpnia żeby w końcu wybrać się na kajak. Niby tylko 4 dni ale wystarczyło na spływ spokojną i przyjemną rzeką, jaką jest Słupia.