Awaria Badylka i turystyczny Nesebyr
czerwca 25, 2025Kontynuowałyśmy naszą bułgarską podróż, przemieszczając się dalej wzdłuż Morza Czarnego. Na śniadanie zjechałyśmy w malownicze miejsce, tuż przy ujściu rzeki Karadera do morza.
Miejsce było tak przyjemne i dzikie, że nie chciało nam się z niego ruszać więc przedłużyłyśmy pobyt jeszcze o leniwą kawę.
W końcu wróciłyśmy do głównej drogi ale podczas odpalania Badylka pod maską coś głośno i metalicznie trzasnęło. Zdziwiło nas to ale odpalił i jechał więc nie przejęłyśmy się tym. W miejscowości Bjała coś nas podkusiło żeby zatrzymać się na przydrożnym targowisku. Nakupiłyśmy trochę winogron i migdałów a w pobliskiej winiarni zakupiłyśmy lokalne wino.
Niestety kiedy miałyśmy ruszyć dalej nasz Badylek nie odpalił. Z początku myślałyśmy, że to może akumulator ale po próbie odpalenia z kabli wiedziałyśmy, że to coś innego. Starszy pan, który usiłował nam pomóc wyjaśnił, że to wina rozrusznika. Miałyśmy wzywać lawetę z Assistance ale po namyśle skorzystałyśmy z pomocy starszego Bułgara, który umówił nas ze swoim znajomym mechanikiem z Warny. Czekałyśmy na lawetę od niego, która miała przyjechać za pół godziny a dotarła po dwóch. O dziwo gdy Badylek wystygł, pan od lawety odpalił go i wjechał nim normalnie na lawetę. Wróciłyśmy na lawecie do Warny. Na szczęście naprawa została wykonana od ręki, fachowo i w tej samej cenie co w Polsce, nie byłyśmy więc stratne finansowo ani czasowo.
Badylek z nowym rozrusznikiem ponownie pokonał drogę na południe, tym razem bez niespodzianek, z małą przerwą na obiad, którego nie miałyśmy kiedy zjeść, czekając na naprawę auta. Trafiła nam się przyjemna, rodzinna knajpeczka na osiedlu domów, gdzie serwowali świeże ryby i pyszną zupę rybną.
Nesebyr / Nassebar nas nie zachwycił
Wjechałyśmy w najbardziej popularne rewiry Bułgarii, czyli Burgas i Słoneczny Brzeg. Nie zamierzałyśmy się tu oczywiście zatrzymywać. Po drodze uzupełniłyśmy tylko zapasy wody. Dotarłyśmy pod koniec dnia do dużego parkingu przy plaży, blisko miasteczka Nesebyr, które zamierzałyśmy zwiedzić kolejnego dnia (link do miejscówki).
Nesebyr zwany jest perłą Morza Czarnego i stanowi obowiązkowy punkt zwiedzania turystów. Na pewno jest to miejsce bardzo popularne wśród polskich turystów, o czym się przekonałyśmy nazajutrz. Tymczasem zaległyśmy na naszej miejscówce, tuż przy plaży i w towarzystwie kilku vanów.
Rano przywitał nas piękny świt. Zrobiłyśmy małą gimnastykę na plaży, podczas której przyłączył się do nas zabawny facet, który myślał, że jesteśmy jakimiś yoginkami czy coś w tym stylu i próbował nam wytłumaczyć jakie ma schorzenia i oczekiwał pomocy w ich leczeniu. Dzielnie machał razem z nami rękami i nogami i był bardzo sympatyczny. Potem przebiegłyśmy się trochę po plaży i na końcu zjadłyśmy śniadanie. Do cypla, na którym mieści się stare miasto Nesebyr miałyśmy niecałe 2 km przyjemnego spacerku.
Pierwotnie miasto nosiło nazwę Mesembria, która zaczerpnięta została z języka greckiego w czasie kiedy miasto było kolonią grecką. Nazwa Nessebar zaczęła obowiązywać dopiero od XIw. n.e. Miasto było najpierw osadą tracką, potem przez wieki kolonią grecką, aż w końcu w 71 roku n.e. władzę przejęli Rzymianie. Następnie w V w. n.e. miasto przeszło pod panowanie bizantyjskie, aż do okresu Drugiego państwa bułgarskiego, kiedy to Bułgarzy wywalczyli prawo to swoich ziem. W 1453 roku Turcy przejęli władzę i wtedy miasto zaczęło upadać. Dopiero pod koniec XIX wieku zaczęto wznosić w Nessebarze nowe budowle w charakterystycznym bułgarskim stylu. W tym czasie miasto zamieszkane było przez mniej niż 2 tysiące mieszkańców.
Z początkiem XX wieku Nessebar zaczął rosnąć w siłę i z czasem stał się jednym z głównych ośrodków turystycznych nad Morzem Czarnym. Znajdują się tu wąskie, kamienne uliczki oraz drewniane domy mieszkalne charakterystyczne dla drugiego odrodzenia bułgarskiego. Najlepszą porą do zwiedzania Nessebaru jest poranek, kiedy miasto jest puste i można w spokoju i bez tłumów podziwiać uroki miasta. Wieczorem Nessebar zmienia się o 180 stopni i przemienia się w głośne i zatłoczone miejsce. Wtedy też mieszkańcy i turyści spędzają czas w restauracjach, kawiarniach i na zakupach.
Rzeczywiście przed południem zwiedziało się miasteczko bardzo przyjemnie a im później tym więcej przybywało turystów. Głównie słyszało się polską mowę. Miasto przypomina obecnie skansen. Wszystko jest ładnie odnowione. Wszędzie mieszczą się restauracje, kawiarenki, sklepiki. Nikt tu chyba nie mieszka a Bułgarzy przyjeżdżają tu po prostu do pracy. W związku z tym nie bardzo się zachwycałyśmy tym miejscem. Można zwiedzić jako ciekawostkę jak najbardziej ale nie ma sensu tu ponownie wracać. Warto obejrzeć malownicze cerkwie, których jest tu ponoć 40. Obowiązkowym punktem jest też wizyta w jakiejś winiarni, gdzie można zakupić ciekawe tutejsze wyroby. My poszłyśmy do Mesembrii, gdzie bez problemu komunikowałyśmy się po polsku. Kupiłyśmy wina i pyszną rakiję o smaku brzoskwiniowym oraz figowym. Na zewnętrznych uliczkach okalających miasto było odrobinę więcej klimatu. Znalazłyśmy nawet ciekawy sklepik z wyrobami z koronki i miejsce to wyglądało jeszcze w miarę autentycznie. Były to prawdziwe ręczne wyroby miejscowej rzemieślniczki, od której zakupiłyśmy niewielkie serwetki na pamiątkę.
Wzdłuż portu wróciłyśmy z powrotem do charakterystycznego wiatraka na przedmieściach. Miałyśmy zamiar zjeść obiad w Nesebyrze ale ceny nas skutecznie zniechęciły. Postanowiłyśmy nakupić gdzieś ryb i przyrządzić sobie coś smacznego. Wróciłyśmy do auta i ruszyłyśmy dalej wzdłuż morza. W miejscowości Pomorie udało nam się namierzyć niewielki obskurny sklepik rybny, gdzie zakupiłyśmy nieznaną nam płaszczkę, do późniejszej konsumpcji.
Nesebyr, 20.09.2023
0 komentarze