Kanion Langarica - siarkowe SPA i cudny trekking

września 16, 2022

 

Opuściwszy Permet, dotarłyśmy do Kanionu Langarica (Kanioni i Langarices), będącego częścią albańskiego parku narodowego Bredhi i Hotovës – Dangëlli. Z Permetu to odległość ok. 20 min. jazdy. Było jeszcze w miarę jasno więc mogłyśmy obejrzeć sobie teren. 
Na miejscu koczowało mnóstwo kamperów i vanów wszelkiej maści, a było już przecież po najgorętszym sezonie. Można sobie wyobrazić ile osób okupuje banie w pełni lata. Zresztą nic dziwnego, że miejscówka jest popularna. Lecznicze siarkowe źródła przyciągają zarówno turystów jak i Albańczyków. Póki co można z nich korzystać za darmo, w malowniczym korycie rzeki Vjosy, z widokiem na zabytkowy, kamienny most.

Dojazd do Banjas





Kanion Langarica - Benje - źródła siarkowe

Zaparkowałyśmy bardzo blisko basenów termalnych, obok niemieckich turystów których kojarzyłyśmy z kilku poprzednich miejscówek. Spytałyśmy czy nie będzie im przeszkadzało że zajmiemy miejsce obok ale oczywiście nie mieli nic przeciwko. Było to małżeństwo w średnim wieku, robiące objazdówkę Albanii swoim fajnym minikamperem na bazie VW T3. Za chwilę spotkałyśmy się z nimi w jednym z basenów. 

Badylek zaparkowany przy jednym z  baseników 


W Kanionie Langarica w podgrzanych geotermalnie do ok. 30°C mineralnych wodach pławią się zgodnie i Albańczycy i zagraniczni turyści. Dobro wypływające wprost z ziemskich głębin zostało ujęte w kamienne tamy i tak powstały przyjemne baseny, wspaniale zgrywające się z otoczeniem. Znajduje się ich tutaj kilka. Główny basen na samym początku kanionu, przy słynnym, starym moście Ura e Kadiut (wybudowanym w 1760 roku) jest najbardziej oblegany i dużo osób tam kończy swoją wycieczkę. My jednak polecamy przejść się w głąb kanionu i odkryć pozostałe ciepłe źródełka i baseniki, a im dalej się pójdzie, tym mniej ludzi się spotka, a sam spacer kanionem jest cudowny, ale o tym później. 




Woda w głównym basenie ma głębokość do połowy piersi i jest ciepła. Jednak najcieplejszy basenik znajdował się tuż za kamiennym mostem i to właśnie jego wybrałyśmy na wieczorny chill. Po mega upalnym dniu z wielką ochotą tam wskoczyłyśmy i oddałyśmy się rewelacyjnemu relaksowi w siarkowym SPA, otoczone nieziemskim krajobrazem na całą dolinę Vjosy. 

Główny, największy i najgłębszy basen 



By dostać się do basenów należy przejść zabytkowym, kamiennym mostem (szerokość 1,5m) na drugą stronę 

Najcieplejszy basen, ukryty za kamiennym mostem 



Woda była idealnie przejrzysta bo napływała ze źródła wypływającego wprost ze skał. Moczyć się w tej ciepłej, siarkowej wodzie przez dobrą godzinę i wcale nie chciało nam się stamtąd wychodzić. A kiedy już w końcu wyszłyśmy, czułyśmy się  młodsze o dobrych kilka lat a nasza skóra stała się jedwabiście gładka. Po miłej, wieczornej kąpieli pozostało nam już tylko iść spać. Rano tuż po obudzeniu poszłyśmy znów na poranną kąpiel siarkową. Od rana nie było na basenach żywego ducha, mogłyśmy więc nacieszyć się samotnością i zrobić trochę zdjęć z góry. Tak odświeżone wróciłyśmy do auta coś zjeść. 






Dzikie źródła termalne to coś, co wprost uwielbiamy, a jeśli znajdują się one dodatkowo w pięknych okolicznościach przyrody, to już totalnie nic więcej do szczęścia nam nie potrzeba. Są czymś niesamowitym, czymś co daje nam natura. Nic dziwnego, że Kanion Lengarica totalnie skradł nasze serca. Miejsce jest oszołamiająco cudowne i póki co nie zepsute komercją. 
Oprócz kąpieli miałyśmy dziś w planie trekking kanionem, podobny do tego w Kanionie Osumi (link do posta). Tymczasem zaczęło się zjeżdżać sporo ludzi i wyglądało na to, że w ciągu dnia przewinie się mnóstwo osób spragnionych kąpieli siarkowych.


Trekking przepięknym Kanionem Langarica

Kanion Langarica powstał w wyniku wielowiekowej erozji skał wapiennych o rzadko spotykanym pięknie. Pionowe, skaliste ściany wznoszą się tutaj do wysokości 30 metrów. Kanion otoczony jest lasami i górami Dangelli i Shqeri a w jego dole płynie lazurowa rzeka Vjosa. Panorama wzdłuż Kanionu Langarica jest oszałamiająca i nietknięta ludzką ręką. Wewnątrz kanionu znajduje się wiele jaskiń, różnorodne drzewa, pachnące krzewy oraz źródła termalne utworzone przez wody siarkowe,  wypływające z jaskiń.


Wzięłyśmy ręczniki i worki wodoszczelne i ruszyłyśmy w górę koryta rzeki. Po drodze minęłyśmy mniejsze baseniki siarkowe. Wokół nas wznosiły się pionowo imponujące skalne ściany. Oprócz nas kanionem wędrowali też inni ludzie, niefortunnie jednak mieli klapki albo byli całkiem na boso i z powodu ostrych kamieni musieli prędzej czy później zrezygnować z dalszej wycieczki. My postanowiłyśmy iść jak najdalej. 



















Na trasie znajdowały się dwa albo trzy miejsca, gdzie trzeba było przepłynąć w lodowatej wodzie. Tam już nie dotarli inni i byłyśmy praktycznie przez większość czasu całkiem same. Trekking był epicki i szkoda było nam wracać, jednak kanion ciągnął się bez końca. 












Wróciłyśmy do samochodu i zjadłyśmy co nieco z naszych zapasów. Po odpoczynku odjechałyśmy z naszej przecudownej miejscówki i ruszyłyśmy malowniczą trasą SH75 na południe - do Leskovika. Dojechałyśmy tam krętą, górską trasą, pomimo że wybudowano nową drogę SH80 tuż przy granicy z Grecją. Skorzystałyśmy jednak z porady miejscowego Albańczyka który zachęcił nas do kontynuowania jazdy starą, dziurawą drogą. Powiedział, że nowa trasa jest nudna, a stara jest o wiele ciekawsza. Mogłyśmy więc delektować się cudnymi widokami z przełęczy. Pomimo że cała Albania usłana jest wysokimi górami, nadal nie miałyśmy dość tych przestrzeni.













Leskovik

W Leskoviku zatrzymałyśmy się przed sympatycznie wyglądającą restauracją, należąca do hoteliku Jorgo. Przemiła właścicielka namówiła nas na koźlinę, do której wzięłyśmy jeszcze pace i jak zwykle sałatkę szopską. Właścicielka starała się nas zabawić rozmową chociaż jej angielski pozostawiał wiele do życzenia. Powiedziała, że możemy spać w samochodzie bezpośrednio pod hotelem i spytała czy byłyśmy w basenach termalnych. Myślałyśmy, że pyta o Langarikę ale jej chodziło o całkiem inne miejsce. Z ciekawości sprawdziłyśmy gdzie to miejsce się znajduje i okazało się, że rzut beretem, czyli jakieś 12 km na południe. Kusiła nas perspektywa noclegu w miasteczku i pozwiedzania go rano ale jeszcze bardziej chciałyśmy zakosztować kąpieli siarkowej w nieznanych dzikich termach. Po burzliwej dyskusji z właścicielką i wypytaniu jej o szczegóły, zdecydowałyśmy się na tajemnicze termy

Leskovik

Paca - zupa na baraniej głowie

Pieczona koźlina i sałatka szopska

Po pysznym obiedzie z deserem poszłyśmy jeszcze zrobić zakupy w pobliskim sklepiku. Cała transakcja przeciągnęła się w czasie bo co chwilę dorzucałyśmy coś do koszyka, a to pyszny ser, który sprzedawczyni dała nam spróbować, a to bimber, zachwalany przez nią jako remedium na wszystko, a to inne specjały. Nie miałyśmy już lokalnej waluty musiałyśmy więc zapłacić w euro. Problem jednak polegał na tym, że sprzedawczyni usiłowała nam wydać resztę w albańskich lekach. Był to nasz przedostatni dzień w Albanii i nie było szans żeby udało nam się wydać te pieniądze. Sprzedawczyni nie rozumiała dlaczego nie chcemy leków, tłumaczyła, że nie ma tyle euro, my byłyśmy już bliskie zrezygnowania z całych zakupów. Każdy przekrzykiwał się w swoim języku i z boku wyglądało to pewnie bardzo śmiesznie ale całe negocjacje zabrały sporo czasu i byłyśmy już wściekłe na sam koniec. Wskoczyłyśmy w końcu do auta i pognałyśmy do wyznaczonego celu. Było tak ciemno, że nie odważyłyśmy się jechać do końca dziurawą, polną drogą. Zaparkowałyśmy przy opuszczonym obiekcie sanatoryjnym i tam spędziłyśmy noc.

Badylkiem wokół Albanii, Kanion Langarica, dzień 20 i 21 - 28-29.09.2021

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram