Niesamowita Gjirokastra

września 13, 2022


Jadąc z Blue Eye do Gjirokastry zauważyłyśmy po drodze piękny zabytkowy kamienny most i oczywiście musiałyśmy się przy nim zatrzymać.  



Ura e Kordhoces na rzece Drino

Okazało się, że to zabytkowy, historyczny most Kordhoca w Dolinie Drino, pochodzący z 1820 roku. Ma on 20 metrów długości i 7 metrów wysokości. Most ten jest bardzo ważnym pomnikiem kultury, ponieważ był jedyną drogą, łączącą Gjirokastrę z Libohovą i starożytną Janiną. 


Konstrukcja mostu nadal jest bardzo mocna, co świadczy o tym, że została wykonana z najlepszych materiałów i przez najlepszych rzemieślników. Most ma typową orientalną architekturę, z ozdobnymi łukami, wyłożonymi kamieniami.


Starożytna droga do Janiny

Starożytny akwedukt

Most  Kordhoca znajduje się w Gminie Lazarat. Dla interesujących się Albanią na pewno nazwa ta wiele mówi, a tym, którzy nie kojarzą wspomnimy tylko, że wioska Lazarat swego czasu słynęła z największych w Europie upraw marihuany. Miałyśmy w planie ją odwiedzić jako ciekawostkę ale kompletnie o tym zapomniałyśmy. Może uda nam się przy kolejnej wizycie w Albanii. 
Do niedawna produkowano tu rocznie 900 ton marihuany o wartości 4,5 miliarda dolarów, czyli połowy produktu krajowego brutto całej Albanii.  Rzecz jasna, wpływy z handlu nie zasilały budżetu republiki, a cały interes kontrolowany był przez mafię. Wstępu do wioski bronili uzbrojeni mafijni żołnierze. Tak, że nic dziwnego, że swego czasu Lazarat cieszył się większą sławą niż Gjirokastra. 


Gjirokastra

W końcu jednak dotarłyśmy do naszego głównego celu, do Gjirokastry. Nastawiłyśmy się tutaj na dużo chodzenia i zwiedzania tego zabytkowego miasta, będącego również miastem rodzinnym Envera Hodży. Zwiedzanie nie jest łatwe bo starówka składa się z mnóstwa przecinających się uliczek, wspinających się mniej lub bardziej stromo. Po jakimś czasie można się porządnie zmęczyć. 












Posnułyśmy się bez celu po kamiennych uliczkach starówki, kupiłyśmy pamiątki na straganach i poszłyśmy na kawę z tygielka do klimatycznej kafejki. Picie kawy w Albanii stanowi żelazny punkt pobytu i wszędzie (prócz Durres) będzie ona pyszna. Doładowane kofeiną i słodkim ciachem, ruszyłyśmy na dalsze zwiedzanie Gjirokastry, tym razem miejsc trochę mniej turystycznych. 















Kamienne pokrycia dachów to znak szczególny Gjirokastry


Gjirokastra - dom kupiecki

Trafiłyśmy też do starego domu kupieckiego. Oprowadzała nas przewodniczka, która na końcu okazała się członkiem rodziny właścicieli domu. Bardzo ciekawie opowiadała o wszystkim. Dom został odebrany rodzinie w czasach Hodży. Dla komunistów solą w oku były bogate rodziny kupieckie zamieszkujące miasto. Starano się usuwać majętnych ludzi z ich własnych domów. Często w tym celu pozbawiano ich własności lub dokwaterowywano im licznych, obcych współmieszkańców. Niektóre z rodzin odzyskały po latach swoje domy i dość szybko zamieniły je w obiekty muzealne, w których można zobaczyć jak kiedyś wyglądało życie majętnej rodziny kupieckiej. Wstęp kosztował niewiele i naprawdę warto tu zajrzeć będąc w Gjirokastrze.






Kuchnia



Kibelek



Olbrzymia drewniana weranda z przecudnym widokiem na Gjirokastrę i góry

Widok z werandy



Główna komnata - używana tylko przy ważnych uroczystościach, np. ślub

Ten sufit...


W podwórzu produkcja rakii 


Twierdza w Gjirokastrze

Nad starą częścią miasta wznosi się majestatyczna twierdza Kalaja e Gjiokastres. To jedna z najciekawszych budowli w mieście i kolejny cel naszej wędrówki po Gjirokastrze. Z dołu widać ją z każdego miejsca, ale podejście jest jak zwykle strome. 


Twierdza zapewniała panowanie nad strategiczną doliną rzeki Drino. Dolina łącząca Grecję z Albanią z dwóch stron jest otoczona wysokimi górami. Archeolodzy przypuszczają, że to miejsce było już zamieszkiwane w VIII, VII wieku p.n.e. Pierwsze fortyfikacje  powstały prawdopodobnie w V wieku p.n.e., kiedy tereny Epiru (region historyczny w którego skład wchodziła Gjirokastra) były polem bitwy pomiędzy plemionami iliryjskimi i Macedończykami a następnie Rzymianami. Podstawy dzisiejszej twierdzy powstały na wschodnim końcu wzgórza dominującego nad doliną rzeki Drino w XII i XIII wieku. Była ona ważnym ośrodkiem władzy w Despotacie Epiru. 







Po podboju tureckimi na początku XV wieku twierdzę stopniowo rozbudowywano i ulepszano. Od 1811 roku osmański lennik Ali Pasza z Tepeleny rozpoczął gruntowną przebudowę twierdzy, dodając m.in. wieżę zegarową we wschodniej stronie wzgórza i dokończył fortyfikacje znajdujące się po zachodniej stronie. Wybudował on również akwedukt o długości 10 kilometrów, dostarczający świeżą wodę ze źródła pod górą Sopot. Akwedukt został uwieczniony na obrazie słynnego brytyjskiego malarza, poety i podróżnika Edwarda Leara. 







Widok twierdzy i akweduktu Gjirokastër przedstawiony przez artystę podróżnika - Edwarda Leara, 4 listopada 1848

Aktualny widok na twierdzę Gjirokastër , niestety już bez akweduktu

Ambicja Alego Paszy, żeby stworzyć system fortyfikacji i być zdolnym do rebelii przeciwko Imperium Osmańskiemu skończyła się kiedy na rozkaz sułtana został pojmany i stracony w 1822 roku. Po upadku Alego Paszy twierdza zaczęła podupadać. W latach trzydziestych XX wieku pozostałości akweduktu zostały zburzone a materiał wykorzystany do stworzenia w centralnej części twierdzy więzienia, które działało przez 30 lat.   


Po wejściu do twierdzy, kierując się w lewo znajdziemy się w wielkiej galerii, czyli długim korytarzu. Zawiera ona część średniowiecznego zamku odkrytego w czasie prac archeologicznych. Po obydwu stronach galerii znajdują się działa, które zostały zdobyte przez partyzantów albańskich na włoskim i niemieckim okupancie. Na końcu galerii znajduje się pomnik bohaterskiego partyzanta, autorstwa jednego z najwybitniejszy albańskim rzeźbiarzy Odise Paskaliego. Obok pomnika znajduje się prawdziwy rarytas militarny - lekki czołg włoski Fiat, czyli carro armato L6/40. Ważący prawie 7 ton czołg był uzbrojony w działo 20 mm oraz jeden karabin maszynowy. Dwuosobowy czołg był wykorzystany przez Włochów m.in. w walkach w Afryce Północnej i w Związku Radzieckim. Po ich kapitulacji we wrześniu 1943 ocalałe czołgi zostały przejęte przez Niemców. Brały one udział w działaniach przeciwko partyzantom na półwyspie Bałkańskim. Znajdujący się w twierdzy Fiat L6/40 został zdobyty przez partyzantów albańskich. W czasie wojny wyprodukowano 283 egzemplarze czołgu a do obecnych czasów przetrwały zaledwie trzy.  






Po wyjściu z galerii znajdziemy się na tarasie z niezapomnianym widokiem na panoramę całej okolicy. Warto zwrócić uwagę na amerykański wojskowy samolot odrzutowy Lockheed T-33 Shooting Star, który w grudniu 1957 naruszył albańską przestrzeń powietrzną i został zmuszony do lądowania na terenie lotniska w Tiranie. Pilot mógł wrócić do USA natomiast samolot, jako dumna zdobycz, został przeniesiony na teren twierdzy w 1969 roku. 









Gjirokastra - Most Alego Paszy

Na koniec chciałyśmy obejrzeć pozostałości akweduktu i most Alego Paszy, zamówionych przez niego na początku XIXw. Akwedukty zasilały zamkowe cysterny wodą z oddalonej o 10 km Góry Sopot. Gjirokastra nie miała wtedy dostępu do wody i Ali Pasha szybko dostrzegł potrzebę takiej infrastruktury. Akwedukt, jak już wcześniej wspomniałyśmy, został w większości zburzony w 1932 roku, a pozyskany w ten sposób kamień został wykorzystany do budowy więzienia na zamku i wieży zegarowej. Przy samym zamku, od strony Dunavatu, możemy dziś zobaczyć jedynie podstawy przęseł akweduktu. 
Most Alego Paszy natomiast znajduje się w odległości ok. godzinnego spaceru z centrum Gjirokastry. Idąc do niego podziwiałyśmy jedną z najstarszych dzielnic miasta - Dunavat i jej architekturę. Upał był tego dnia przeokropny, a my nie miałyśmy ze sobą wody. Po drodze minęłyśmy Tawernę Tradicionale. Współwłaściciel zagadnął nas i zaoferował butelkę zimnej wody. Starał się nas przekonać, że nie ma sensu iść do mostu i lepiej zrobimy jeśli zostaniemy w knajpce i zamówimy posiłek. Uspokoiłyśmy go mówiąc, że i tak chciałyśmy przyjść tutaj w drodze powrotnej. 




Widok na Twierdzę








Trasa była dość długa, coraz to dziwniejszą drogą doszłyśmy na sam skraj miasta. Wyszłyśmy poza ostatnie domy i naszym oczom ukazały się wyniosłe, przepiękne Góry Szerokie i dolina rzeki Drinos. W oddali dojrzałyśmy przerzucony nad wąwozem Most Alego Paszy. Prowadziła do niego wąska, pełna kamieni droga pasterska w dół, a my widząc ją, stwierdziłyśmy, że jesteśmy zbyt zmęczone żeby tam iść i potem wracać pod górę. Trochę żałowałyśmy ale uznałyśmy, że stracimy za dużo czasu i sił. Porobiłyśmy tylko zdjęcia aparatem i dronem. 






Wracając zahaczyłyśmy o piekarnię w Dunavat i kupiłyśmy na wynos byrek. Nie potrafiłyśmy się dogadać z piekarzem i zamiast byrka z serem dostałyśmy z szynką. Ale i tak był pyszny. Pan z kogutem w ręku też przyszedł po świeżutkie, ciepłe byrki.




Jak obiecałyśmy, tak wróciłyśmy do Tawerny Tradicionale na obiado-kolację. Miałyśmy nadzieję na smaczny lokalny posiłek. Knajpka ta ma mnóstwo pozytywnych opinii, głównie wśród Polaków. Niestety pomimo przemiłych właścicieli i bardzo fajnego, swojskiego klimatu nie oferuje zbyt ciekawych dań. Jest to raczej coś w stylu fastfoodu z odgrzewanymi daniami. Zamówiłyśmy parę potraw ale nic nie wzbudziło naszego zachwytu. Przypominało to bardziej bar szybkiej obsługi, dania były nie pierwszej świeżości, niezbyt doprawione, a musaka składała się głównie z beszamelu i niczego innego nie było w niej czuć. Typowa knajpa turystyczna. Szkoda, bo chętnie byśmy tą miejscówkę poleciły. W Gjirokastrze z pewnością można znaleźć o wiele lepsze restauracje, oferujące lokalną kuchnię.

Panowie przy tawernie pijący rakiję pod spomenikiem




Zrobiłyśmy jeszcze zakupy w sąsiednim sklepiku. Kupiłyśmy między innymi wino w plastikowej butelce, które okazało się nadspodziewanie dobre.
Na szczęście droga powrotna do auta prowadziła cały czas w dół. Obejrzałyśmy jeszcze rozświetloną starówkę i w ciemnościach dotarłyśmy do Badylka. Dobrze, że przezornie założyłyśmy maty termiczne na okna i wnętrze było w miarę chłodne. Chciałyśmy się dostać w najbliżej położone miejsce, nadające się na spokojny nocleg. Namierzyłyśmy na mapie sztuczny zbiornik wodny znajdujący się tuż za miastem, tam też się udałyśmy. Zaparkowałyśmy na świeżo wyremontowanym parkingu tuż przy sztucznym jeziorku. Miejsce wyglądało na bardzo spokojne, po niedługiej chwili więc chrapałyśmy już w Badylku. Następnego dnia w planach miałyśmy Tepelenę i Permet.





Miejscówka noclegowa o poranku - gps: 40.100197, 20.125774

Badylkiem wokół Albanii, Gjirokastra, dzień 19 - 27.09.2021

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram