Plażing w Borsh i Lukove
sierpnia 25, 2022Obudziłyśmy się w Borsh z pięknym widokiem na morze. Pogoda ciągle dopisywała. Rano było przyjemnie ciepło, w ciągu dnia robiło się gorąco ale na szczęście, o tej porze roku, już do wytrzymania.
Plaża Borsh
Od rana odwiedziło nas stadko kóz. Nie zwracając uwagi na ich towarzystwo, po śniadaniu od razu wskoczyłyśmy popływać w morzu. Niestety nie było tu żadnych ciekawych obiektów do obserwacji podwodnej. Plaża ciągnęła się prosto wzdłuż wybrzeża, nie było żadnej zatoczki. Ale i tak kąpiel była bardzo przyjemna.
Podczas gdy plażowałyśmy, z niewiadomych przyczyn kozy zainteresowały się naszym autem. Bardzo zaciekawione wspinały się na Badylka, chcąc zajrzeć do środka. Widziałyśmy z daleka, że się tam kręcą ale nie sądziłyśmy, że są w stanie wyrządzić jakieś szkody. Niestety twarde kozie raciczki zostawiły wgniecenia i zarysowania na karoserii. Ot, taka ciekawa pamiątka z Albanii.
Po plażingu, zgodnie stwierdziłyśmy, że pojedziemy na kawę do pobliskiej miejscowości Borsh. Główną atrakcją tego miasteczka jest restauracja zbudowana bezpośrednio nad wodospadem. Miałyśmy tam pójść na kawę ale dostrzegłyśmy bardziej klimatyczną kafejkę tuż obok. Zamówiłyśmy tam dwie kawy po turecku, jedną rakiję i duży deser trilece. Po tym miłym relaksie uzupełniłyśmy zapas wody ze źródełka i pojechałyśmy w dalszą drogę.
Plaża Lukove
Planowałyśmy dalszą kontynuację plażingu i w związku z tym nocleg przy którejś z licznych pięknych albańskich plaż. Posiłkując się mapą google namierzyłyśmy fajne miejsce przy miasteczku Lukova. Dojechałyśmy tam malowniczą trasą, wijącą się wśród gór z widokiem na morze. Dojazd był asfaltowy, wygodny.
Na miejscu okazało się, że koczuje tu niemało kamperów i campervanów ale każdy zajął sobie swoją parcelę i nikt nikomu nie przeszkadzał. Nam udało się wcisnąć pod niskie zadaszenie z trzciny. Inne wyższe vany nie zmieściły się tam po prostu. Miałyśmy więc tę niesamowitą miejscówkę tylko dla siebie. Na plaży funkcjonowała knajpka i o dziwo prysznic, chociaż było już teoretycznie po sezonie.
Na obiado-kolację wybrałyśmy się do rodzinnej tawerny "Dashi", położonej kawałek dalej, przy drodze dojazdowej do plaży. Było to bardzo ładnie urządzone miejsce, z otwartym grillem, stylową kuchnią i przestronną werandą. Zamówiłyśmy grillowane krewetki, grillowaną doradę i lokalne wino. Wszystko było oczywiście przepyszne. Na koniec podano nam oczywiście owoce (miły albański zwyczaj). Wieczór spędziłyśmy leniwie na plaży oglądając zachód słońca. Too good to be true!
Następnego dnia postanowiłyśmy zwiedzić miasteczko Lukove.
Badylkiem wokół Albanii, Plaża Borsh i Lukove, dzień 16 - 24.09.2021
0 komentarze