Cabo De Gata Nijar
marca 29, 2021Po zregenerowaniu sił i dolce far niente (słodkim nicnierobieniu) na plaży Sombrerico, zerwałyśmy się rano gotowe do dalszej podróży. Szybkie śniadanie, szybkie pakowanie i ruszamy do jednego z punktów dzisiejszego dnia – Cabo de Gata w Almerii.
Po drodze obowiązkowo zaopatrzyłyśmy się w churros, które jak się okazuje można kupić tylko rano. Serwowane są jako śniadanie i podawane z sosem czekoladowym. Kupiłyśmy je w przydrożnej budce na trasie.
Trasę do Cabo de Gata pokonałyśmy przepięknymi drogami, biegnącymi wzdłuż bajecznego wybrzeża. Najpierw była to droga AL-5107, potem AL-5106, AL-3106 i drogą AL-4200 dotarłyśmy do San Jose.
Do miasteczka Cabo de Gata postanowiłyśmy dotrzeć słynną trasą widokową ALP-822 z San Jose, czyli 24 kilometry zakrętów i pięknych widoków wzdłuż andaluzyjskiego wybrzeża. Nie do końca nam się to udało, bo za San Jose droga była zamknięta i wpuszczali tylko ograniczoną ilość ludzi, jadących na Playa de Monsul. Chyba po prostu za późno tu dotarłyśmy ale nic już na to nie można było poradzić. Objechałyśmy więc ten kawałek inną trasą i dotarłyśmy do Cabo de Gata od drugiej strony. Droga ta była usiana wiatrakami i plantacjami foliowymi. Almeria jest bowiem największym kompleksem szklarniowym świata. Nazywana jest wręcz plastikowym morzem. Żywność, trafiająca na nasze stoły powstaje właśnie w tym "plastikowym morzu". Ta zadziwiająca struktura jest widoczna z kosmosu. Oczywiście plastikowe morze budzi wiele kontrowersji, wpływa również na zmianę klimatu.
San Jose - trasa na Playa de Monsul, z której nas zawrócono
Plastikowe morze przez które przejeżdżałyśmy - zdjęcie satelitarne
Cabo de Gata-Níjar Natural Park
Cabo de Gata-Nijar to jeden z najpiękniejszych i największych parków naturalnych Hiszpanii, który znajduje się pod ochroną. To aż 45 hektarów skalistego wybrzeża, pomarańczowych i czerwonych płaskowyżów, wąwozów, piaszczystych plaż. Wzdłuż pasa wybrzeża ciągną się jedne z najbardziej oryginalnych formacji geologicznych w Europie - poszarpane skały, klify i jaskinie. Miejsce jest dość surowe i dzikie. Z punktów widokowych roztaczają się wspaniałe krajobrazy.
W południowej części rezerwatu występują nadbrzeżne słone mokradła, siedlisko o dużym znaczeniu dla wielu wędrownych gatunków ptaków. W parku żyje 1100 gatunków zwierząt, część z nich jest zagrożona wyginięciem, a porastają go m.in. agawy, kaktusy, karłowate krzaki, pustynne trawy oraz miniaturowe palmy (ok 1 tys. gatunków endemicznych!). Jeśli chodzi o dno morskie, jest ono domem dla gatunków, takich jak wielkogabarytowy skorpion, comber i kardynał.
Przejechałyśmy Badylkiem wzdłuż praktycznie cały park, którego obszar zaczyna się zaraz za plażą Sombrerico, na której koczowałyśmy. Ze względu na ograniczony czas nie mogłyśmy zatrzymać się we wszystkich miejscach, w których byśmy chciały. Tak naprawdę to chętnie spędziłybyśmy tam cały nasz urlop i chyba będzie trzeba pokombinować, żeby zrealizować ten plan.
Zatrzymałyśmy się dopiero przy latarni Cabo de Gata, z której roztacza się niesamowity widok na zjawiskowe klify - Arrecife de Las Sirenas (skały Syren). Latarnia morska w tym miejscu powstała podobno głównie z powodu statków rozbijających się co rusz o podwodne skały sięgające w głąb morza.
Następnie zatrzymałyśmy się w wiosce La Almadraba de Monteleva, leżącej pomiędzy miasteczkiem Cabo de Gata, a La Fabriquilla. Wioska leży tuż przy olbrzymich solniskach.
W tle La Almadraba de Monteleva - z lewej plaże, pośrodku domy, a po prawej solniska
La Almadraba de Monteleva - widok z satelity
Wioska strasznie nam się spodobała ze względu na urbexowy/obskurny klimacik. Była tak przedziwna i niesamowita, że postanowiłyśmy zrobić sobie w niej przystanek na lunch, tym bardziej, że wszędzie unosił się cudowny zapach owoców morza. Wioska składa się głównie ze starych odrapanych domków, głównej drogi oraz pasa plaży. Na plaży mnóstwo było starych łodzi, które jeszcze bardziej nadawały miejscu autentyczności. Niedaleko można znaleźć o wiele piękniejsze i przytulniejsze plaże, jednak z niewiadomych przyczyn tłumy ludzi okupowały ten właśnie wąski skrawek wybrzeża. Być może ze względu na idealny piasek? W miasteczku znajduje się również zabytkowy kościół, stary wiatrak i olbrzymie baseny solankowe.
Iglesia Cabo de Gata - kościół z 1907 roku
Pomimo zwyczajowej niemożności dogadania się w Hiszpanii po angielsku, udało nam się znaleźć miłą knajpkę, wybrać i zamówić jedzenie. Zamówiłyśmy jeszcze kawę z deserem. Wszystko było przepyszne. Wioska podobno słynie z restauracji serwujących wyśmienite posiłki.
Zebrałyśmy się w końcu do Badylka bo czekała nas kolejna atrakcja – Pustynia Tabernas, a wieczorem chciałyśmy zdążyć do Guadix by móc jeszcze za jasności pozwiedzać to niesamowite miasteczko.
9 dzień 20.09 .2020 - Cabo De Gata Nijar - Badylkiem dookoła Półwyspu Iberyjskiego
0 komentarze