Alhambra Grenada
kwietnia 05, 2021Spieszyłyśmy się do Alhambry ale przed nami rozciągały się majestatyczne góry Sierra Nevada i chciałyśmy chociaż odrobinę je liznąć. Dlatego też nie wróciłyśmy do głównej drogi tylko pojechałyśmy podrzędnią trasą, zahaczającą o Sierrę. Za dużo tych gór nie zakosztowałyśmy ale skręciłyśmy w jakąś ekstremalną szutrową drogę, pnącą się do góry i wjechałyśmy na taras widokowy, gdzie można było podziwiać całe pasmo górskie. Na szczycie stała rzeźba kozicy. Można się domyśleć, że góry roją się od tych zwierząt. Jedna nawet przebiegła nam drogę poprzedniego wieczora i na naszych oczach wspięła się na pionową ścianę.
Śniadanie na trasie
Badyl z kozicą
Alhambra
Do Alhambry dotarłyśmy dość wcześnie. Najwygodniej jest zostawić samochód na głównym parkingu, nawet jeśli chce się pozwiedzać jeszcze inne atrakcje Grenady. Szkoda potem czasu na szukanie miejsca parkingowego w zatłoczonym mieście.
Alhambra to jeden z najwspanialszych zabytków Hiszpanii i jeden z najważniejszych śladów panowania Arabów nad Półwyspem Iberyjskim. To symbol muzułmańskiego raju i szczęścia pod wszystkimi ziemskimi postaciami. Nic dziwnego, że Arabowie płakali, gdy musieli ją opuścić. Normalnie o zwiedzaniu Alhambry bez wcześniejszej rezerwacji nie mogłybyśmy nawet marzyć ale takie są nieliczne plusy pandemii. Turystów było tak niewielu, że podeszłyśmy do kasy i po prostu kupiłyśmy bilety (cena 14 euro za bilet).
Nazwa Alhambra oznacza dosłownie Czerwony (Al-Ḥamrā). Sam kompleks nazywany był Czerwoną Twierdzą (Qalat Al-Hamra). Historycy wątpią jednak, że powodem nadania tej nazwy był kolor murów czy budynków. Prawdopodobnie w momencie powstania budynki były białe, podobnie jak pałac w Generalife, a nazwa nawiązuje do koloru w jakim widzieli twierdzę okoliczni mieszkańcy gdy ta po zmroku oświetlona była pochodniami. Kompleks Alhambry w 1984 roku wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Pałac Nasrydów - najpiękniejszy pałac orientu
Największą atrakcją Alhambry jest niewątpliwie Pałac Nasrydów - ostatniej dynastii muzułmańskiej panującej w Hiszpanii, dlatego też zwiedza się go w grupach o konkretnych godzinach. Wybrałyśmy najbliższą dostępną godzinę zwiedzania żeby potem już w spokoju obejrzeć resztę atrakcji.
Pałac Nasrydów to tak naprawdę trzy pałace całkowicie niezależne od siebie i zbudowane w różnych okresach: Mexuar - część oficjalna, gdzie emir spotykał się z posłami i innymi wysłannikami; Pałac Comares (Palacio de Comares) - oficjalna rezydencja króla oraz Pałac Lwów (Palacio de los Leones) - prywatny pałac/harem władcy w którym przebywał jedynie emir i jego najbliżsi.
Pałac Mexuar - pokój Cesarza
Pałac Mexuar
Pałac Comares - Patio de los Arrayanes
Pałac Lwów - Patio de Los Leones
Pałac jest prawdziwą perłą architektury muzułmańskiej. To wprost koronkowe cacko. Zachwyca od samego wejścia aż do ostatnich drzwi. Został zbudowany dla muzułmańskich władców w XIV wieku. Dwa dziedzińce, przepięknie zdobione stiukowe sklepienia, fryzy, kapitale i łuki tworzą niesamowite wrażenie. Przez symetryczne okna zwieńczone łukami rozpościera się przepiękny widok na Grenadę.
Charakterystyczne dla architektury muzułmańskiej są zdobienia w postaci ornamentów. Ikonoklazm muzułmański zakazuje przedstawiania w sztuce postaci Boga, aniołów, ludzi oraz zwierząt, czyli istot obdarzonych duszą lub duchem, ponieważ moc tworzenia należy wyłącznie do Boga. Zamiast tego więc arabscy artyści doprowadzili kunszt zdobienia ornamentem do perfekcji. W pałacu można podziwiać piękny mokarnas, czyli ornament stalaktytowy, złożony ze spiętrzonych elementów komórkowych, głównie pryzmatycznych, które tworzą konstrukcję przypominającą naturalne stalaktyty.
Najbardziej charakterystyczną częścią pałacu jest Dziedziniec Lwów (Patio de los Leones) z fontanną składająca się z rzeźb dwunastu lwów. Przy dziedzińcu znajdują się trzy sale, które można uznać za klejnoty architektury. Pierwsza Sala de las Dos Hermanes (Dwóch Sióstr) zapiera dech, gdy tylko spojrzy się na sklepienie, w kształcie ośmiokątnej kopuły przypominającej plaster miodu. Podobno składa się z ponad 5 tysięcy komórek. Druga sala to Sala de Los Abencerrajes połączona kanałem wodnym z salą Dwóch Sióstr. Trzecia to Sala de los Reyes (królów).
Sala Dwóch Sióstr
Sala Dwóch Sióstr
Sala de los Reyes
Sala de los Reyes
Sala de los Reyes
Sala de los Reyes
Pałac El Partal
Po opuszczeniu Pałacu Nasrydów koniecznie odwiedzić trzeba położony obok Pałac Partal. Zbudowany został w XIV wieku przez sułtana Mahometa III. To niewielka budowla położona przed malowniczym stawem i otoczona bujnymi ogrodami tarasowymi. Wewnątrz pałacu znajduje się piękne patio z fontannami, przy których bardzo przyjemnie jest posiedzieć podczas upału.
Dalej zaczynają się ogrody z których mostem dochodzimy do Generalife.
Pałac Generalife
Palacio Generalife to letni pałac sułtanów zbudowany wyżej niż Alhambra. Rezydencja otoczona przepięknymi ogrodami jest ostoją spokoju, chłodu i zieleni z basenami i fontannami.
Alcazaba
Najstarszą częścią Alhambry jest twierdza Alcazaba. Warto poświęcić trochę czasu żeby pospacerować po murach i wejść na część wież obronnych. Z góry rozpościera się świetny widok na otaczające miasto.
Pałac Karola V
Na koniec odwiedziłyśmy Pałac Karola V. Do budowy pałacu król zaprosił hiszpańskiego architekta Pedro Machucę. Finalnym efektem prac jest prawdopodobnie najwspanialszy renesansowy pałac w Hiszpanii z niesamowitym okrągłym wewnętrznym dziedzińcem otoczonym portykami i dwoma galeriami nad sobą. Pałac zachwyca również bogatą w zdobienia fasadą.
Alhambra była ostatnim punktem oparcia Arabów w Hiszpanii. Kastylijczycy zakończyli panowanie kalifów mauretańskich. 2 stycznia 1492 roku Muhammad XII Boabdil, ostatni emir Grenady, poddał ją najeźdźcom. Opuszczając Grenadę Aisza – matka Boabdila, u bram miasta, zwróciła się do syna: „Wszyscy królowie umierali w Grenadzie, a w tobie umarło Królestwo Grenady”.
Sacromonte
Z twierdzy Alcazaba prowadzi stara, brukowana droga do Grenady. Dotarcie tam zajmuje jakieś 15 minut. Pierwsze kroki skierowałyśmy do Sacromonte, czyli starej dzielnicy cygańskiej. Dzielnica słynie z domów wykutych w skale (podobnie jak w Guadix). Początki jej sięgają XVI wieku. Wtedy to społeczność muzułmańska, żydowska i cygańska zaczęła być wypędzana ze swoich dotychczasowych domów. Schronieniem okazały się jaskinie, których w tej części Grenady nie brakowało. Osoby, które zdecydowały się na ich zamieszkanie z perspektywy ówczesnych realiów były traktowane jak margines społeczny, pozostając poza prawem stanowionym przez władze miasta czy Kościoła. Z czasem dzielnica Sacromonte zaczęła być zamieszkiwana głównie przez Cyganów. Chciałyśmy obejrzeć takie domy od środka niestety w dobie covid-19 muzeum Cuevas del Sacromonte było nieczynne, tak samo jak bary z flamenco. Pospacerowałyśmy jednak klimatycznymi uliczkami.
Albaicin
Następnie dotarłyśmy do arabskiej dzielnicy Albaicin. Jest tu kilka świetnych tarasów widokowych. Najpopularniejszy z nich to Mirador de San Nicolás mieszczący się przy skwerku Plaza Larga, z którego rozciąga się najlepszy widok na Alhambrę. Najwyżej położony punkt widokowy dzielnicy to Mirador de San Cristóbal. W labiryncie wąskich i krętych uliczek łatwo można się pogubić. Szłyśmy bez konkretnego celu przed siebie i chłonęłyśmy klimat. Oprócz zabytkowych, orientalnych budynków znajduje się tu cała masa sklepików i straganów. Zakupiłyśmy nawet parę śmiesznych drobiazgów, obowiązkowo targując się ze sprzedawcami.
Wszędzie przepiękny bruk
Taras widokowy na Alhambrę
Wracając przeszłyśmy się nowszą częścią Grenady i trafiłyśmy do jednego z licznych barów. Zamówiłyśmy piwo i parę tapas.
Pomału zaczynało się robić ciemno a musiałyśmy jeszcze znaleźć nocleg. Wróciłyśmy do Badylka i okazało się coś bardzo śmiesznego. Trasa jaką przeszłyśmy była dokładnie taka sama jak kwota, którą miałyśmy do zapłaty za parking – 18,21 euro i 18,21 km. Niestety wyrzuciłyśmy paragon i nie mamy dowodu ale była to dokładnie taka sama wartość. Niesamowity zbieg okoliczności.
Santa Fe - gorące dzikie źródła termalne
Na wieczór ostrzyłyśmy sobie zęby na coś wyjątkowego – kąpiel i nocleg przy gorących, siarkowych źródłach Santa Fe. Musiałyśmy pokonać do niech tylko dwadzieścia parę kilometrów. Jest to kultowa, hipisowska baza, a my po intensywnym dniu bardzo marzyłyśmy o relaksującej ciepłej kąpieli. Wszystko było pięknie dopóki nie dotarłyśmy na teren gajów oliwnych otaczających źródła. Za nic w świecie nie mogłyśmy w ciemnościach odszukać właściwej drogi. Nawigacja kierowała nas w miejsca prowadzące donikąd. Olbrzymie koleiny wyżłobione w gliniastej ziemi udaremniały jazdę. W totalnych ciemnościach szukałyśmy dojazdu próbując to jednej to drugiej drogi. Google pokazywało że jesteśmy 100 metrów od celu.
W końcu Patrycja wysiadła i zaczęła szukać źródeł, świecąc sobie telefonem. Zanim dotarła do celu natknęła się na ochroniarza w samochodzie, który uprzejmie łamaną angielszczyzną wytłumaczył, że teren jest prywatny i prosi o niezwłoczne jego opuszczenie. Bardzo nas to zdziwiło bo miejscówka jest znana i często odwiedzana. Czy COVID coś pozmieniał? Co było robić? Trzeba było odjechać. Byłyśmy niepocieszone i rozczarowane. Jednak o ile dojazd nastręczył nam sporo problemów to był niczym w porównaniu z próbą wyjechania stamtąd. Zgubiłyśmy się doszczętnie, nie mogłyśmy namierzyć żadnej drogi, którą dałoby się jechać. Przez olbrzymie koleiny musiałyśmy zbaczać na kolejne drogi i oddalałyśmy się coraz bardziej od wyjazdu. Na koniec jechałyśmy wąskim szlakiem pomiędzy drzewami oliwnymi z nadzieją, że dokądś nas doprowadzi. Dotarłyśmy do wysokiej skarpy, z której nie było już możliwości zjazdu. Byłyśmy zrozpaczone, byłyśmy zmęczone, byłyśmy śpiące i byłyśmy zestresowane. Centymetr po centymetrze wyjeżdżałyśmy tyłem, aż znalazłyśmy miejsce gdzie można było zawrócić. Nie wiemy ile trwało, zanim udało nam się dotrzeć do cywilizacji, ale chyba całą wieczność (było już chyba koło północy). Dojechałyśmy do pierwszego lepszego miasteczka, gdzie zatrzymałyśmy się na górze na parkingu camperowym i totalnie wyczerpane poszłyśmy spać. Rano podziwiałyśmy piękne widoki, a potem pognałyśmy do słynnego Caminito del Rey.
10 dzień 21.09.2020 - Alhambra Grenada i Santa Fe - Badylkiem dookoła Półwyspu Iberyjskiego
0 komentarze