Praia da Ursa - najpiękniejsza plaża Portugalii
grudnia 21, 2021Są takie miejsca, które raz zobaczone przypadkiem na zdjęciach, zapadają na zawsze w pamięć i już wiesz, że chciałbyś tam dotrzeć i zobaczyć je na własne oczy, poczuć na własnej skórze to niezwykłe piękno natury.
Jednym z takich miejsc w naszym przypadku była najpiękniejsza plaża Portugalii - Praia da Ursa i to do niej właśnie zmierzałyśmy z leżącego w pobliżu Cabo da Roca. Drogą pełną kolein i dziur dojechałyśmy Badylkiem tak blisko jak się dało, a dalej poszłyśmy pieszo.
Widok na Cabo da Roca
Praia da Ursa (Ursa Beach)
By dostać się na plażę, czekał nas stromy, dość trudny trekking w dół klifów. Lepiej nie wybierać się tam w klapkach tylko ubrać odpowiednie, wygodne buty. Jeden z fragmentów zejścia to pionowa ścianka - trzeba zachować tam dużą ostrożność i popracować trochę rękoma. W najtrudniejszym momencie przytwierdzona jest lina ułatwiająca bezpieczne zejście.
Wąska grań nad przepaściami, a za nią zaczyna się zejście w dół
Karpobrot jadalny (Carpobrotus edulis) inwazyjny gatunek sukulenta pochodzącego z Afryki Południowej
Nasz trud został jednak sowicie wynagrodzony. Po zejściu na plażę naszym oczom ukazały się monumentalne przepiękne klify, wyrastające wprost z oceanu skalnymi kolumnami. To właśnie je - Giganty z Ursa - chciałyśmy zobaczyć na własne oczy i to na nie właśnie patrzyłyśmy - bardzo podekscytowane. Są naprawdę gigantyczne, a człowiek wygląda przy nich dosłownie jak mrówka.
W towarzystwie gigantów postanowiłyśmy spędzić piękny, chilloutowy dzień. Przeszłyśmy się również na tyły tych formacji, by odnaleźć skałę przypominającą słonia. Niestety nie znalazłyśmy Skały Niedźwiedzia, od której wywodzi się nazwa plaży (Rocha da Ursa), ale ona podobno widziana jest tylko od północy i podobno wygląda jak niedźwiedź z sześcianem na kolanach.
Praia da Ursa nie jest duża, gdyż ma raptem tylko ok. 50-60 metrów długości, a w najszerszym miejscu podczas odpływu ok. 40 metrów. Jej urok polega przede wszystkim na tym, że ze względu na utrudniony do niej dostęp, pozbawiona jest tłumów turystów, hałasu i jest naprawdę dzika. Na plaży nie istnieje żadna infrastruktura. Nie ma parasolek, leżaków, toalet, pryszniców, barów itp. a podczas przypływu znaczna jej część znika pod wodą.
Chillout z widokiem na Giganty Ursa
Należy wspomnieć, że Portugalczycy preferują plażowanie w strojach naturalnych. My się co prawda nie przemogłyśmy ale sporo osób paradowało po plaży w stroju, w jakim przyszli na świat. Po wejściu do lodowatego oceanu szybko zrozumiałyśmy skąd to się bierze. Fala wpływa na brzeg z tak ogromną siłą, że woda jest pomieszana pół na pół z piaskiem. Po parokrotnym sponiewieraniu przez fale miałyśmy pod strojami kąpielowymi kilogramy piachu, których nie dało się wydobyć. O wiele prościej jest kąpać się na golasa. Poza tym trzeba uważać by takie fale nas nie porwały i nie rzuciły nami o skały, ich siła jest imponująca.
Z wielką niechęcią trzeba było w końcu zebrać się z plaży. Mogłybyśmy siedzieć na niej do wieczora i jeszcze nie miałybyśmy dość. W planie jednak był dość spory odcinek dalszej trasy. Wspięłyśmy się z powrotem na górę klifów i po dotarciu do Badylka, odjechałyśmy z tego uroczego miejsca. Naszym celem był Przylądek Peniche.
18 dzień 29.09.2020 - Praia da Ursa - Badylkiem dookoła Półwyspu Iberyjskiego
0 komentarze