Plaża Alteirinhos i Cabo da Roca
listopada 30, 2021Rankiem pojechałyśmy znów na wczorajszy punkt widokowy. Tym razem mogłyśmy w pełni podziwiać olbrzymie klify i długie fale, tak uwielbiane przez surferów.
Obserwowałyśmy dwójkę z nich ale tego dnia szczęście im nie dopisywało. Puściłyśmy też drona by obejrzeć miejscówkę z góry.
Plaża Cordoama
Plaża Castelejo
Praia de Alteirinhos
Następnie ruszyłyśmy wzdłuż wybrzeża kierując się na Lizbonę. Mijałyśmy po drodze malownicze miasteczka. Większość z nich z wiatrakami dumnie górującymi na wzgórzach. Na trasie uzupełniłyśmy sobie spożywkę. Fajną sprawą są automaty do prania i suszenia ciuchów, umieszczone przy marketach. W czasie gdy robimy zakupy pranie się pierze, a gdy kończymy, jest już wyprane i suche. Mega fajna sprawa dla vanliferów.
W dalszej części dnia zjechałyśmy w miejscowości Zambujeira do Mar na prześliczną plażę Praia de Alteirinhos. Tam zrobiłyśmy sobie przerwę, żeby chwilę poplażować i ponapawać się oceanem. Plaża Alteirinhos okazała się bezsprzecznie spektakularna. Osłonięta jest klifami, z bardzo pięknymi formacjami skalnymi. Odpływy pozostawiają naturalne baseny pośrodku skał. Na plaży znajdziemy też wodospad, bardzo czysty drobny piasek i przede wszystkim spokój. Na plażę Alteirinhos dostać można się pokonując niezliczoną ilość schodów, biegnących w dół bardzo wysokich klifów.
Wodospad ze słodką wodą, uchodzący do oceanu
Portugalskie przysmaki - biszkopty z żółtkowym nadzieniem
Niestety bardzo gonił nas czas. Taka podróż powinna odbywać się w zdecydowanie wolniejszym tempie, by móc spokojnie wszystkim się nacieszyć i zeksplorować to co się zamierzało. Ciągle dręczył nas silny niedosyt, brak czasu i konieczność dokonywania trudnych wyborów. Jechać tu, czy tam? Zobaczyć to, czy tamto? Jak pojedziemy tu, to nie zobaczymy już tamtego itd. itd. Mimo to, starałyśmy się wycisnąć tyle wrażeń z Portugalii ile się realnie dało.
Karpobrot jadalny (Carpobrotus edulis) inwazyjny gatunek sukulenta pochodzącego z Afryki Południowej - porasta cały półwysep
Zambujeira do Mar
Po opuszczeniu plaży zaczęłyśmy przemieszczać się na sporo (ok. 300km) oddalony od nas przylądek Cabo da Roca. Tym razem trzeba było pokonać dłuższy dystans bo dni urlopu uciekały niemiłosiernie. Do Lizbony wjechałyśmy trochę dalszą trasą bo chciałyśmy przejechać słynnym mostem Vasco da Gama, który zbudowany został nad ogromnym rozlewiskiem rzeki Tag. Jest to najdłuższy most w Europie - mierzy 17,2 km. Przejazd mostem jest płatny w kierunku Lizbony i wynosi 2,65 euro za samochód osobowy. Do samej Lizbony nawet nie zamierzałyśmy wjeżdżać, nie dysponując odpowiednią ilością czasu na zwiedzanie.
Most Vasco da Gama - Lizbona
Lizbona w tle
Cabo da Roca
Z Lizbony skierowałyśmy się na Cabo da Roca, czyli na Przylądek Skały, który jest najdalej wysuniętym na zachód krańcem kontynentalnej Europy - biorąc pod uwagę ląd stały. Mimo, iż znajduje się tu jedynie XIX-wieczna latarnia morska oraz pamiątkowy obelisk, miejsce jest bardzo popularne wśród turystów. Przyjeżdża się tu między innymi dla zapierających dech w piersiach widoków. Te widoki rekompensują trud poświęcony na dostanie się do tego miejsca. Skaliste klify w najwyższych miejscach wznoszą się ponad 144 metry nad poziom wody.
Malveira da Serra - w tle góry Serra De Sintra
Główny punkt widokowy oddzielony jest od przepaści betonowym murem, a pozostałą część trasy oddziela drewniana barierka. Jest to miejsce urocze, tajemnicze, ale również niebezpieczne. Niestety w 2014 r. głośno było o śmiertelnym wypadku pary Polaków, którzy chcieli zrobić zdjęcie za barierkami, stracili równowagę i spadli. Pamiętać należy zatem o tym, aby zachować szczególną ostrożność i nie wychodzić za barierki chroniące klify. My dotarłyśmy na Cabo da Roca bardzo późno, bo tuż po zachodzie słońca więc tym bardziej nie odważyłyśmy się przechodzić przez barierki.
Niemal przy samym punkcie widokowym stoi obelisk, który jest jednym z najbardziej charakterystycznych punktów tego miejsca. Na obelisku umieszczono słowa portugalskiego poety: "Tu, gdzie ląd się kończy, a morze zaczyna". I na tym właśnie końcu lądu wypadł nam nocleg.
Miejscówka noclegowa
Rano spotkała nas mała niespodzianka. Kila osób, które przyjechało zwiedzać przylądek przywitało nas polskimi słowami - witamy Leszno. Okazało się, że to dwu-kamperowa wycieczka objazdowa po Portugalii.
Po obejrzeniu i obfoceniu przylądka w porannym świetle, przemieściłyśmy się w pobliże, leżącej rzut beretem, najpiękniejszej dzikiej plaży Europy - Praia da Ursa.
17 dzień 28.09.2020 - Plaża Alteirinhos i Cabo da Roca - Badylkiem dookoła Półwyspu Iberyjskiego
1 komentarze
Zachwycające miejsce. Idealna propozycja na spędzenie wolnego czasu.
OdpowiedzUsuń