Gibraltar - gorąca skała
września 03, 2021Wszystkie przewodniki informują, że zwiedzanie Gibraltaru najlepiej zacząć od pozostawienia samochodu na parkingu przed przejściem granicznym. Chodzi o ciasnotę i brak miejsc do parkowania w samym Gibraltarze. Miałyśmy zamiar też tak zrobić ale po namyśle postanowiłyśmy jednak wjechać Badylkiem na terytorium brytyjskie. Dotychczas z powodu covidu większość miejscówek była dla nas dostępna bez większego problemu więc doszłyśmy do wniosku, że nie będziemy się pozbawiać przyjemności przejażdżki po Gibraltarze. Po noclegu i śniadaniu na plaży La Linea ruszyłyśmy w kierunku szpiczastej gibraltarskiej skały.
Parking przy plaży w La Linea i widok na skałę gibraltarską
Przejście graniczne Hiszpania - Wielka Brytania
Gibraltar - zwiedzanie
Przejechałyśmy przejście graniczne i wkroczyłyśmy formalnie do Wielkiej Brytanii. Ciekawostką jest, że kawałek dalej za przejściem główną drogę przecina pas startowy dla samolotów i podczas wykonywania manewru startu/lądowania następuje zamknięcie drogi. Miałyśmy nadzieję, że akurat trafimy na tę atrakcję ale niestety nie udało się.
Turyści, którzy zostawią samochód na parkingu w La Linea mogą skorzystać z autobusu do centrum. My pojechałyśmy autem prosto na parking kolei linowej. Pechowo nie było wolnych miejsc. Dla turystów przewidziana jest bardzo ograniczona liczba miejsc parkingowych, oznaczona kolorem żółtym. Wyglądało na to, że miejsca te zostały zajęte przez koczujące samochody miejscowych. Skorzystałyśmy więc z innego, pobliskiego parkingu. Niestety system płacenia jest tu tak zorganizowany, że bilet można pobrać po opłaceniu z góry konkretnego czasu. Nie miałyśmy pojęcia jak długo nam zajmie zwiedzanie i ciężko było nam to wyliczyć. Chciałyśmy zapłacić za maksymalną ilość godzin ale system miał jakieś ograniczenia. Zdaje się, że udało nam się kupić bilet na 8 godzin postoju. Miałyśmy nadzieję, że tyle nam starczy.
Skierowałyśmy się od razu do kasy kolejki. Nawet nie zamierzałyśmy wspinać się pieszo na skałę gibraltarską w tym okropnym upale. Co prawda wjazd i zjazd kolejką oraz zakup biletu na wszystkie atrakcje to niebagatelny wydatek 30 funtów od osoby. Warto jednak kupić bilet i nie marnować czasu na mozolne podchodzenie. Tym bardziej, że na skale czeka nas mnóstwo chodzenia w masakrycznym upale. No i wjazd kolejką jest atrakcją samą w sobie. Poza tym ile razy w życiu zwiedza się Gibraltar? Można jeszcze zafundować sobie wjazd busem i jest to opcja nieco tańsza ale mimo wszystko mniej atrakcyjna niż kolejka, poza tym omija się niektóre miejsca.
Po opuszczeniu wagonika kolejki udałyśmy się na taras widokowy skąd roztaczają się wspaniałe widoki na cały Gibraltar.
Mankamentem parku jest słabe oznakowanie ścieżek. Nie bardzo wiadomo w którą stronę iść i którą drogę wybrać. My ruszyłyśmy za parą Francuzów. Z daleka widać już było słynne gibraltarskie magoty. Aby do nich podejść trzeba było przejść przez bramkę. Na szczęście miałyśmy bilety w opcji full ale Francuzi zafundowali sobie tylko sam wjazd na skałę. Byli tak rozczarowani że szybko dokupili bilety uprawniające do wejścia na ścieżkę z małpami.
Skąd małpy na Gibraltarze?
Teorii jest kilka. Zdaniem niektórych przyrodników w przeszłości magoty zamieszkiwały różne części Europy, a ich populacja na Gibraltarze to jedyna, która przetrwała na Starym Kontynencie do czasów dzisiejszych. Według innych magoty na Gibraltar przywieźli z Afryki Arabowie. Ostatnia z teorii mówi o tym, że magoty sprowadzili na Gibraltar brytyjscy żołnierze w XVII wieku. To wyjaśnienie jest najbardziej powszechne. Podsyca je legenda, według której Gibraltar pozostanie we władaniu Wielkiej Brytanii tak długo, jak długo żyją w tym miejscu magoty. Jej wydźwięk był na tyle duży, że gdy podczas II wojny światowej (1942) ich liczebność zmalała do zaledwie kilku osobników, Winston Churchill nakazał natychmiastowe sprowadzenie małp z Algierii. I choć może się wydawać, że to dziwne, zabobonne posunięcie, to miało ono istotny wpływ na morale brytyjskich żołnierzy.
Mimo że niektóre małpy są przyjaźnie nastawione do ludzi, to warto pamiętać, że wciąż są to półdzikie zwierzęta. Najważniejsze to nie jeść batoników czy innych przekąsek, na które małpki są bardzo łase. Nauczyły się, że turyści stanowią łatwe źródło pożywienia i potrafią wyrwać z ręki jedzenie albo skoczyć na plecak. Jednak ich karmienie jest zabronione i grożą za to wysokie kary.
Magoty w większości siedziały spokojnie, zajęte swoimi sprawami. Były jednak i takie które dość agresywnie nas zaczepiały, ciągnęły za ubranie i usiłowały wskoczyć na plecy.
Oprócz zwierząt rezerwat oferuje więcej atrakcji. Jest tu przeszklona platforma widokowa, tzw. skywalk, działa armatnie z czasów wojny, czy ciekawy wiszący Most Windsor.
Działa armatnie
Gibraltar - Jaskinia Świętego Michała
Odwiedziłyśmy również niesamowitą jaskinię Świętego Michała. Jest to jedna z największych atrakcji Gibraltaru i chętnie weszłyśmy do chłodnego wnętrza by schronić się choć na chwilę przed palącym słońcem i oczywiście żeby podziwiać przepiękne skalne formacje. Jaskinia powstała w wyniku procesów krasowych, które przez tysiące lat utworzyły rozległe podziemne pieczary z jeziorkami, tunelami i bogatą szatą naciekową.
Ponieważ Skała Gibraltarska składa się głównie z wapienia to woda deszczowa powoli przesiąkając przez miękką skałę stopniowo ją rozpuściła, prowadząc do powstania rozległej sieć komór i tuneli. Bezpośrednio po wejściu do jaskini znajduje się główna, bardzo obszerna komnata. Sklepienie składa się z twardszego niż w innych częściach Skały Gibraltarskiej wapienia i jest pokryte stalaktytami.
Z lewej strony komnaty znajduje się wejście do systemu Leonora’s Caves oraz seria skomplikowanych przejść i komnat z pięknymi stalagmitami. Podczas II wojny światowej jaskinia została zaaranżowana na wojskowy szpital. Podczas prac zdecydowano, że potrzebne jest zapasowe wejście, które poprawiłoby cyrkulację powietrza w niższych partiach jaskini oraz służyłoby za wyjście awaryjne w przypadku ataku lotniczego. W tym celu rozpoczęto wysadzanie skał, co ujawniło istnienie głębszego systemu jaskiń z tunelami i podziemnym jeziorkiem o kryształowo czystej wodzie. Wnętrze jest podświetlone na przeróżne kolory co daje niesamowity efekt. We wnętrzu jaskini urządzono salę koncertową i można się tylko domyślić wspaniałego efektu dźwiękowo-wizualnego.
Przy jaskini znajduje się przyjemny cafe bar, w którym można skosztować zimnego lokalnego piwa, płatność oczywiście w funtach brytyjskich.
Po opuszczeniu jaskini pokręciłyśmy się jeszcze po rezerwacie w różne strony, dotarłyśmy do wielkiego działa O’Hara oraz tuneli z czasów oblężenia Gibraltaru. W końcu jednak wróciłyśmy do głównego budynku kolejki z zamiarem powrotu. Pech chciał, że nastąpiła przerwa w dostawie prądu. Obsługa tłumaczyła, że taka sytuacja może potrwać chwilę albo nawet cały dzień. W końcu zdecydowali się wezwać malutki autobus i zabrać wszystkich na dół. Zjazd stromymi, wąskimi uliczkami po skale gibraltarskiej okazał się ostrą jazdą bez trzymanki. Kierowcy mają tu spore umiejętności i prowadzą stromymi zjazdami jednocześnie rozmawiając przez telefon. Dla nas było to dość ekstremalne przeżycie.
Działo O'Hara
Stacja kolejki
Zostało nam jeszcze trochę z opłaconego parkingowego czasu, postanowiłyśmy więc przejść się Main Street i coś zjeść. Jest to główna ulica i deptak Gibraltaru. Znajduje się tu oczywiście mnóstwo sklepów, kafejek i pubów w stylu angielskim. Jest tu też strefa bezcłowa więc sporo osób kupuje alkohol, tytoń i perfumy. My kupiłyśmy tylko pamiątkową maskotkę-małpkę i zamówiłyśmy sandwiche z piwem.
Na dłuższe powłóczenie się po Gibraltarze nie miałyśmy już ani czasu ani siły. Wróciłyśmy do Badylka i pojechałyśmy na sam koniec półwyspu do najdalej wysuniętej na południe części, tzw. Przylądka Europy, skąd wyraźnie widać Afrykę (zaledwie 20 km odległości). Znajduje się tu też polski akcent, czyli pomnik Władysława Sikorskiego, odsłonięty w latach siedemdziesiątych dla uczczenia śmierci generała. Po niedługiej przerwie postanowiłyśmy wracać. Objechałyśmy skałę z drugiej strony i opuściłyśmy Gibraltar.
Pomnik Sikorskiego
Afryka
Przejazd pod skałą gibraltarską
Dotarłyśmy do super miejscówki, dość blisko Tarify, na południowym krańcu Europy, przy samej plaży nad oceanem Atlantyckim.
Chociaż było już po zachodzie słońca wskoczyłyśmy do wody żeby zmyć z siebie trud i pot gibraltarskiej wycieczki. Wody oceanu są o wiele zimniejsze niż ciepłe morze Balearskie. Orzeźwiłyśmy się miło i udałyśmy na spoczynek, mocno zmęczone upalnym intensywnym dniem.
Rano miejsce okazało się jeszcze fajniejsze niż wczoraj wieczorem. Hiszpania nas ciągle zaskakiwała fajnymi, dzikimi miejscówkami nad samym morzem. Zresztą sami Hiszpanie również chętnie z nich korzystają. Vanlife jest tu bardzo popularny.
Poranek na plaży z widokiem na Afrykę
Nabrałyśmy ochoty na śniadanie w lokalnym stylu. Namierzyłyśmy najbliższy bar, który okazał się bardzo klimatyczny. Znajdowało się tu mnóstwo lokalesów, nikt nie mówił po angielsku i zamówienie śniadania sprawiło nam nieco kłopotów. W końcu jednak udało się, dostałyśmy pyszne kanapki i kawę. Tak posilone udałyśmy się w kierunku niedalekiej już Portugalii i Wiszących Dolin.
13 dzień 24.09.2020 - Gibraltar - Badylkiem dookoła Półwyspu Iberyjskiego
1 komentarze
Podoba mi się tam
OdpowiedzUsuń