Przepiękna Pisa

lipca 23, 2020


Po czterodniowym spływie Szlakiem Michała Kajki i noclegu na Ekomarinie w Piszu, oddałyśmy Badylka do poleconego nam warsztatu mechanicznego (odpalił bez problemu). Tym samym rozwiązał nam się problem znalezienia parkingu na kilka dni spływu Pisą. Póki co postanowiłyśmy nie zawracać sobie głowy kwestią samochodu. Zapakowałyśmy Bajdarkę i wyruszyłyśmy na Pisę z jeziora Roś.




Spływ rzeką Pisą z Mazur na Podlasie

Spływ kajakowy Pisą - dzień 1

Przez cały Pisz rzeka płynie uregulowanym korytem. Wzdłuż brzegów ciągną się nowe bulwary, ławki, place zabaw. Widać, że miasto otrzymało fundusze z Unii i umiało je zagospodarować. Na lewym brzegu minęłyśmy pomnik Melchiora Wańkowicza, stojącego dumnie ze swoim kajakiem. Zresztą cały szlak Pisy nosi imię tego znanego pisarza, podróżnika i publicysty. Przemierzał on te wody z córką składanym kajakiem jakieś sto lat wcześniej. 

Jezioro Roś



Pomnik Wańkowicza z kajakiem 

Niestety w tym miejscu musimy wspomnieć, że miasto o kajakarzach zupełnie zapomniało. Niepojętym dla nas jest brak jakiegokolwiek wyjścia czy pływającego pomostu dla kajakarzy chcących np. uzupełnić w Piszu prowiant lub po prostu zwiedzić miasto. Może byśmy tego nawet nie zauważyły ale akurat chciałyśmy zrobić zakupy i rozglądałyśmy się za jakąkolwiek możliwością wyjścia. Znalazłyśmy ją dopiero daleko za miastem, za ostatnim mostem - małe zarośnięte pajęczynami wyjście ze schodkami, z którego trzeba było podrałować z powrotem do mostu, mostem przejść na drugą stronę rzeki i dopiero poszukać sklepu.


Opuściłyśmy ostatecznie Pisz i poddałyśmy się leniwemu nurtowi rzeki. Czekał nas najciekawszy i najpiękniejszy odcinek rzeki, przecinający fragment Puszczy Piskiej. Nie spieszyłyśmy się więc z wiosłowaniem tylko delektowałyśmy się przyrodą i zielenią krajobrazu. 




Przerwa na lunch








Pierwszego dnia przepłynęłyśmy w sumie tylko ok. 18 kilometrów. Biwak zrobiłyśmy na terenie nadleśnictwa w lesie pokazowym „Szast”. Było to bardzo spokojne, odludne miejsce i miałyśmy praktycznie teren wyłącznie dla siebie (nie licząc odwiedzin dwójki miłych rowerzystów). Zrobiłyśmy małe ognisko żeby upiec  kiełbaski i wysączyłyśmy do nich piwo. Mogłyśmy też umyć się spokojnie w rzece.

Galeria "Szast" - wiata i wieża widokowa 


Wieża widokowa "Szast"

Ścieżka dydaktyczna - Las Ochronny „Szast” to obszar, na którym pozostawiono wszystkie połamane i przewrócone przez huragan z 2002 roku drzewa. Leśnicy nie uprzątnęli drewna, a odnowienie lasu następuje tam tylko i wyłącznie w sposób naturalny. Dla ułatwienia obserwacji procesów przyrodniczych wybudowano drewnianą wieżę widokową o wysokości około 12 metrów (ponad połamanymi drzewami) i wysoki pomost. Galeria ma długość ponad 120 metrów oraz 2,5 m wysokości.







Spływ kajakowy Pisą - dzień 2

Na drugi dzień czekał nas najdłuższy odcinek spływu bo aż 40 km. Oczywiście nie było to zaplanowane, po prostu rzeka zaczęła meandrować łąkami i pastwiskami i nie bardzo było gdzie się rozbić. Odcinek obfitował w liczne stada łabędzi i chłodzących się krów. 




Zimorodek upolował na naszych oczach rybkę









My również zapragnęłyśmy ochłody bo upał był tego dnia niemiłosierny. Czym prędzej zrobiłyśmy więc przerwę na kąpiel. Zresztą nie tylko my, bo po chwili wodował też olbrzymi flaming. Woda była bardzo przyjemna.  




Opuściłyśmy historyczne ziemie Prus (czyli województwo warmińsko-mazurskie) i wpłynęłyśmy do Polski (czyli województwa podlaskiego). 










Postanowiłyśmy zabiwakować w Przystani Kurpiowskiej, miejscu przyjaznym kajakarzom. Jest to prywatny, zadbany teren, z którego roztacza się piękny widok na łąki i starorzecze. Wiosną z pewnością można tu obserwować spory ruch w świecie ptaków i innych stworzeń. Miejscówka okazała się bardzo przyjemna jednak pozbawiona infrastruktury. Budynek sanitariatów był zamknięty, brak też było kosza na śmieci. Zapewne jest to spowodowane przedsezonem turystycznym. Jedyne z czego mogłyśmy skorzystać to prąd i w sumie więcej nam nie było potrzebne do szczęścia. Rozpaliłyśmy niewielkie ognisko pod tradycyjne kiełbaski z piwem. 






Dzień niezauważenie przeszedł w noc. Byłyśmy trochę zmęczone wiosłowaniem długiego odcinka, udałyśmy się więc na zasłużony odpoczynek. Rano wrzuciłyśmy „co łaska” do puszki specjalnie przygotowanej w tym celu i odpłynęłyśmy.





Spływ kajakowy Pisą - dzień 3

Do tej pory pogoda traktowała nas łaskawie i z zapowiadanych burz przytrafiła nam się tylko jedna, na poligonie, gdy płynęłyśmy śladami Kajki. Ostatniego dnia naszego spływu prognozy nie nastrajały jednak optymistycznie. Postanowiłyśmy nie martwić się na zapas i płynęłyśmy spokojnie, z przerwą na kąpiel w rzece i zakupy w Dobrym Lesie. 









Jedyna jednostka pływająca spotkana na Pisie (nie licząc flaminga) 

Dobry Las - Bajdarka na lewym brzegu


Do ujścia rzeki do Narwi zostało nam jeszcze paręnaście kilometrów, kiedy na niebie pojawiły się wielkie chmury burzowe i zaczęło grzmieć. Zagęściłyśmy ruchy bo nie chciało nam się moknąć na sam koniec. Prawie się udało, jednak dopadła nas ulewa i odrobinę przemokłyśmy. Pokład oczywiście nie trzymał szczelności, tak samo jak fartuchy i pałatki narzucone dla ochrony przed deszczem. Burza na szczęście ominęła nas bokiem a deszcz szybko przestał padać. 









Dopłynęłyśmy do wiaty nadleśnictwa, z której widać było ujście rzeki do Narwi. Wiata oraz cały teren bardzo nam się spodobały i postanowiłyśmy tu złożyć kajak oraz zanocować. Miejsce jest ciche, spokojne i usytuowane na wysokim brzegu skąd roztaczają się ładne widoki. Niedaleko znajduje się most drogowy. Miałyśmy do dyspozycji nawet wyłożony kostką podest, na którym wygodnie rozparcelowałyśmy Bajdarkę na czynniki pierwsze, a potem spakowałyśmy do worka. We wszystkich czynnościach towarzyszył nam miejscowy kotek. Zjadł z nami obiadokolację i położył się spać w kurtce. Rozbiłyśmy namiot i przygotowałyśmy sobie bazę noclegową, po czym znowu zaczęło lać, na szczęście miałyśmy wiatę do dyspozycji. 







O świcie mogłyśmy podziwiać przepiękny spektakl wschodu słońca z mgiełką unoszącą się nad rzeką.  


Tu widać wpływ do Narwi



Trochę żałowałyśmy że to już koniec kajakowania bo początkowo dawałyśmy sobie cztery dni na Pisę a przepłynęłyśmy ją w trzy. Rzeka jest absolutnie niewymagająca, łatwa dla każdego początkującego kajakarza i rodzin z dziećmi. Nie jest też jakoś szczególnie atrakcyjna bo głównie płynie łąkami i pastwiskami, za to nie brakuje miejsc do kąpieli, dno jest w większości płytkie i piaszczyste. Jeszcze niedawno Pisa pełniła rolę szlaku wodnego łączącego Warszawę z wielkimi jeziorami mazurskimi. Obecnie jednak transport łodzi i jachtów odbywa się raczej lądem, na przyczepach samochodowych. Na trasie nie napotkałyśmy żadnej jednostki pływającej, poza jedną łodzią. Być może w pełni sezonu ktoś jednak korzysta z tej trasy? Dla nas spływ Pisą był przyjemny i raczej leniwy, na co się w sumie nastawiałyśmy.
Po śniadaniu i obowiązkowej porannej kawie Agata wyruszyła w podróż do Pisza autostopem i PKSem po samochód, który czekał już naprawiony i gotowy do jazdy. 



Mając w zapasie trochę czasu zahaczyłyśmy jeszcze o Zalew Zegrzyński i Serock a weekend spędziłyśmy w Łodzi.


Miejscówka nad zalewem


Śniadanie

Spływ Pisą, 15-17.06.2020

You Might Also Like

7 komentarze

  1. Bardzo ciekawa relacja, zdjęcia wyglądają rewelacyjnie. Dużo ciekawych i inspirujących materiałów można znaleźć na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpis zawiera bardzo ciekawe informacje

    OdpowiedzUsuń
  3. To wspaniale że tak kreatywnie można podejść do spędzania wolnego czasu.

    OdpowiedzUsuń

Instagram