Podlaskie wędrówki śladami Wołkowa

czerwca 01, 2017

Strękowa Góra

Zbliża się weekend majowy, a więc również czas batalionów. Planujemy ponownie poobserwować ten niezwykły spektakl na biebrzańskich rozlewiskach.

Podlasie wiosną - rozlewiska Biebrzy

Chcemy maksymalnie wykorzystać nasze kilka dni urlopu i zaraz po pracy w środę ruszamy na Podlasie. Za Warszawą nocujemy przy autostradzie na stacji benzynowej, testując po raz pierwszy zamówiony na miarę materac. Materac idealnie pasuje do samochodu i będzie służył do carsleepingów. Okazał się bardzo wygodny i śpi się na nim jak w łóżku. To był strzał w dziesiątkę.


Podlasie - bekasy nad Narwią i kładka w Waniewie

Rano jedziemy nad Narew. Urokliwymi drogami dojeżdżamy do siedziby Narwiańskiego Parku Narodowego. Kupujemy bilety i mapę okolic. Przy Parku znajduje się kładka edukacyjna, prowadząca po rozlewiskach. Nad kładką słyszymy znajome "beczenie baranów"- bekasy fruwają nam nad głowami, wytwarzając lotkami charakterystyczne dźwięki podobne do beczenia (dźwięk).




Po spacerze z bekasami kierujemy się do miejscowości Waniewo, gdzie znajduje się kolejna kładka. Tym razem nie jest to zwykła kładka, a niesamowita atrakcja turystyczna z pływającymi platformami. Platformy łączą ze sobą odcinki drewnianych pomostów oraz umożliwiają przedostanie się przez piękne rozlewiska na drugi brzeg Narwi do wsi Śliwno. Platformami przemieszczamy się ciągnąc za łańcuch i stalowe liny. Nie jest to lekka sprawa, platforma swoje waży. Na trasie kładki spotkamy pięć takich platform. 

 

Mniej więcej na środku trasy stoi wieża obserwacyjna. Możemy z niej obserwować dziesiątki gatunków ptaków, które fruwają nad naszymi głowami oraz piękne krajobrazy ciągnące się horyzontem w nieskończoność. Z kładki obserwujemy bataliony, łęczaki, łyski, łabędzia na gnieździe, podróżniczka i szereg innych ptaków. 
     
 
  




Niestety pogoda nie dopisuje, zbierają się chmury. Kupujemy coś do jedzenia na kolację i śniadanie a wieczorem siedzimy na tarasie kładki słuchając tokujących bekasów. Im później tym głośniej i bliżej się odzywają. Po zachodzie słońca wydaje nam się że słyszymy dubelta ale być może to złudzenie. Zasypiamy w naszym tymczasowym domu na kółkach. Liczymy na piękny świt ale niestety pogoda płata figla i zamiast spektakularnych kolorów mamy chmury i lekki deszczyk. Trudno. Idziemy kładką do batalionów jednak pogoda wyraźnie się psuje więc rezygnujemy z dalszego moknięcia. Jedziemy nad Biebrzę, zahaczając po drodze o zerwany most w Kurowie, z którym łączy się ciekawa legenda. Zarówno droga prowadząca do mostu jak i widok z punktu widokowego na rozlewiska zapierają dech. 
  




Podlasie - w Gugnach najlepiej

Docieramy w deszczu do naszej miejscówki w Gugnach, gdzie osobiście wita nas pan dudek i kura Marysia. Bierzemy prysznic, pijemy pyszną kawę zaparzoną przez Panią Bronię (właścicielkę) i jedziemy w odwiedziny do "Króla Biebrzy".




Podlasie - odjechana wizyta u Króla Biebrzy

Krzysztof Kawenczyński, zwany żartobliwie "Królem Biebrzy" to miejscowy człowiek legenda, postać nietuzinkowa. W pobliskiej wsi Budy zgromadził on pokaźną kolekcję dzieł sztuki lokalnych artystów "nikiforów", książek, naczyń, maszyn, narzędzi i urządzeń rolniczych. Ma spore stado przygarniętych psów a na pastwisku wypasa konie i krowy. W miejscowości Trzcianne otworzył nawet coś w rodzaju muzeum osobliwości, do którego przeniósł nie mieszczące się już w jego 2 domach eksponaty. Podziwiamy jego kolekcję i słuchamy ciekawych opowieści na temat zgromadzonych dzieł. 








Chciałyśmy od Króla kupić wodniczkę ale kosztowała jedyne 1000 zł. Król bardzo nie lubi pozbywać się z domu swoich "dzieci".  


Można u niego znaleźć nawet ząb mamuta,  pancerz skrzypłocza i bombę gazową z I Wojny Światowej.

Ząb mamuta

Skrzypłocz

Bomba gazowa



W drugim domu przeważają naczynia i narzędzia.



Podlasie - wizyta w domu Joanny Wierzbickiej

Król oprowadza nas również po domu Joanny Wierzbickiej, znanej reżyser filmów przyrodniczych o Biebrzy i organizatorki festiwali filmów przyrodniczych w Tykocinie - niesamowite przeżycie. Deszczowy dzień mija bardzo przyjemnie. W podzięce za poświęcony czas zostawiamy wór karmy dla piesków.





Łosie na Carskiej Drodze

Na drugi dzień objeżdżamy okolice. Na Carskiej Drodze niezawodnie łosie żerują na świeżych pędach wierzby. Skręcamy na Zajki i spacerujemy po rozlewiskach. W zeszłym roku była tu sucha łąka. Teraz na podmokłych terenach żerują rycyki i bataliony. 








Podlasie - Tykocin i biały kruk

Jedziemy do Tykocina na obiad do żydowskiej restauracji Tejsza. Zamawiamy kilka specjałów żydowskiej kuchni i raczymy się nimi popijając litewski kwas chlebowy. Pycha! W tykocińskim muzeum udaje nam się zakupić poszukiwany od roku rzadki album o Simonie Kossak. Jest to prawdziwy biały kruk i jak się okazuje nie tylko my jesteśmy nim zainteresowane. 





Podlasie - wioska bociana w Pętowie i Kiermusy

Po obiedzie jedziemy do wioski bociana w Pętowie a potem do Kiermus. Po drodze udaje nam się zaobserwować parę dudków ale zbyt płochliwych na zrobienie zdjęcia. Za to ładnie pozuje nam para kuropatw, oświetlona popołudniowym słońcem. 






Stodoła Snów - Biebrzańska Wiosna z Piosenką

Wieczorem jedziemy do Stodoły Snów, czyli siedliska "biebrzańskiej wiedźmy" i przewodniczki - Agnieszki Zach. Odbywa się tu cykliczna impreza - Biebrzańska Wiosna z Piosenką. Zjeżdża się mnóstwo ludzi, zarówno miejscowych jak i przyjezdnych. Niektórych znamy, innych poznajemy dopiero tutaj. Nasz znajomy z ubiegłego roku daje występ solo. Śpiewa własne utwory i gra na gitarze. Atmosfera jest po prostu niesamowita, czas mija niepostrzeżenie.



Podlasie - Osowiec - Jarmark Biebrzański

Rano po śniadaniu jedziemy do Osowca na odbywający się tutaj raz do roku Jarmark Biebrzański. Spotykamy tu znanego fotografa Tomasza Kłosowskiego i kupujemy jego najnowszy album. 







Podlasie - Biały Grąd

Po jarmarku jedziemy na Biały Grąd w poszukiwaniu ptaków i plenerów fotograficznych. Na Grądzie dzieje się bardzo wiele ale i wody jest mnóstwo. Część drogi pokonujemy w kaloszach, część na boso bo kalosze za niskie. Niestety aby dostać się do wieży widokowej trzeba by wejść po pas do wody. Obserwujemy z daleka bataliony, rycyki i ptaki drapieżne. Wracamy przez Ruś i wstępujemy na obiad do baru „U Dany” (jedynego w okolicy). 







Podlasie - kajakiem po Biebrzy - z Brzostowa do Wizny

Pogoda robi się słoneczna więc postanawiamy następnego dnia wypożyczyć kajak i popływać Biebrzą na odcinku Brzostowo - Wizna. Namawiamy do tej atrakcji również kwaterujące w Gugnach małżeństwo z Warszawy. Koryto rzeki jest tak rozlane, że płynie się jakby olbrzymim jeziorem, szukając nurtu. Na rzece oczywiście mnóstwo ptaków, setki batalionów tokują na wysepkach. Na wysokości Rusi Biebrza łączy się z Narwią, którą dopływamy do przystani w Wiźnie. 


  


 















Zachód słońca na Długiej Luce

Na koniec spieszymy się żeby zdążyć na zachód słońca na Długą Lukę, niestety docieramy trochę za późno. Na Długiej Luce jak zwykle towarzystwo ornitologów usiłuje wypatrzyć cietrzewie.

 


Podlasie - dziki Barwik

Ostatni dzień nad Biebrzą. Jedziemy na Barwik i podążamy szlakiem w towarzystwie tokujących bekasów. Udaje nam się nawet wypatrzyć jednego wśród turzyc. Słychać też podróżniczka i nawet pokazuje się na parę chwil. Z wieży widokowej obserwujemy łosia. W oddali krążą błotniaki. Mijamy rzeczkę Kosódkę i obserwujemy polującego błotniaka. 

 





Dalej mijamy resztki wilczej uczty, ogryziony szkielet łoszaka i wilcze odchody. Znajdujemy też na drodze odchody łosia (zgrabne, kształtne kuleczki). Dochodzimy w końcu do miejsca przez które bardzo ciężko przejść, zaczyna się typowo bagienny szlak. Ponieważ i tak musimy wrócić do samochodu nie idziemy dalej. 




Podlasie - Grądy Woniecko

W dalszej części dnia jedziemy na Grądy Woniecko. Jest już późno i na Grądach niewiele się dzieje. Jeszcze kwitną ostatnie kaczeńce. Obserwujemy bociany, w tym jednego czarnego. Fotografujemy piękne pejzaże i żałujemy, że przyjechałyśmy tak późno. 










Na koniec jedziemy na Strękową Górę zrobić zdjęcia zachodu słońca i rozlewisk Narwii. Pomału wracamy Carską Drogą.


Rano jemy śniadanie, pakujemy się i żegnamy z całym towarzystwem. Kupujemy jeszcze od pani Broni rzeźbę sowy - miejscowego rzeźbiarza i wracamy do Leszna. Te parę dni to zdecydowanie za krótko. Ale może za rok znów uda się tu przyjechać.



  
Po powrocie do Leszna kupiłyśmy album Wiktora Wołkowa. Okazuje się, że przez cały pobyt na Podlasiu nieświadomie podążałyśmy jego ścieżkami. 


Podlasie, 28.04-3.05.2017

You Might Also Like

1 komentarze

Instagram