Bajeczne czeskie Izery

sierpnia 02, 2024


W pewien gorący, czerwcowy weekend odwiedziłyśmy Góry Izerskie po czeskiej stronie. Wydawało nam się to ciekawsze niż ponowne wędrowanie Halą Izerską. Zaparkowałyśmy na dużym, darmowym parkingu przy Świeradowie, pod wieżą na Młynicy. Akurat zdążyłyśmy na zachód słońca i mogłyśmy go obserwować z wieży widokowej. Na parkingu oprócz nas było tylko parę aut, większość zresztą odjechała i zostały dwa vany z zamiarem nocowania tak jak my. O dziwo parking był oazą spokoju. Nikt nie przyjeżdżał, nie puszczał głośnej muzyki. Całą noc była cisza i nawet pobliską drogą  nie jeździły samochody.

Wieża Widokowa na Młynicy



Miejscówka noclegowa widziana z wieży



Czeskie Izery - dzień 1

Bily Potok

Wyspałyśmy się i rano wstałyśmy mega wypoczęte. Zrobiłyśmy śniadanie i kawę i pojechałyśmy do Czech a konkretnie do miejscowości Bily Potok. Tutaj znalazłyśmy ustronne miejsce przy drodze w cieniu drzew, blisko zielonego szlaku, którym zamierzałyśmy wędrować. 
Upał był niemiłosierny, pocieszałyśmy się jednak, że może wyżej będzie odrobinę chłodniej. Już na początku szlaku minęłyśmy odkryty, nieczynny basen. Była w nim jednak woda i kusiło nas żeby się wykąpać. Postanowiłyśmy odłożyć to na później. Szlak wspinał się systematycznie w górę, na szczęście wiódł przez las w cieniu drzew. Szłyśmy doliną Czarnego Potoku i zauważyłyśmy fajne miejsce, gdzie woda utworzyła naturalną nieckę basenową. Nie namyślając się wskoczyłyśmy do lodowatej wody i przyjemnie schłodziłyśmy. 
















Hajni Kostel

Na trasie odbiłyśmy ze szlaku na Hajni Kostel, skąd roztaczają się piękne widoki. Trzeba się wskrabać dość wysoko i na koniec wspiąć po kamiennych schodach zabezpieczonych metalową barierką. Wróciłyśmy na szlak tą samą drogą i po jakimś czasie dotarłyśmy do miejsca gdzie żółty szlak prowadził na Frydlandzkie Cimburi. Po drodze jednak znów wskoczyłyśmy do lodowatej wody i porządnie schłodziłyśmy się w ożywczym wodospadzie. 




Hajni Kostel 











Frydlandzkie Cimburi

Frydlandzkie Cimburi to grupa skałek malowniczo rozsypana po całym paśmie. Szlak jest poprowadzony centralnie przez skałki, zrobione są tu schody i barierki ułatwiające wejście. Tutaj zrobiłyśmy sobie przerwę na lunch w postaci orzechów i kabanosów. 




Frydlandzkie Cimburi









Poledni Kameny

Posilone ruszyłyśmy dalej na Poledni Kameny. Szlak prowadzi wierzchołkiem gór wśród skalnych formacji. Trasa jest bardzo przyjemna. Dodatkowo atutem jest mała ilość turystów. Z niewiadomych przyczyn czeskie Izery świecą pustkami. Być może zapowiadane upały i burze odstraszyły sporą ilość chętnych. Szlak prowadził nas dalej na Smedavską Horę ale ostatecznie mijał ją bokiem. Uzupełniłyśmy zapasy wody, której i tak stanowczo piłyśmy zbyt mało. 

























Jizera szczyt

Postanowiłyśmy iść jeszcze na Jizerę, która jest trzecim co do wysokości wzniesieniem gór Izerskich. Podejście nie jest zbyt forsowne, a na szczycie znajduje się punkt widokowy na czubku kamiennej skałki. Pod skałą jest fajna, nowoczesna wiatko-chatka. Zamierzałyśmy ją sobie obejrzeć ale zajmowała ją grupka chłopaków więc nie chciałyśmy im przeszkadzać. 


Pod Jizerou





Jizera









Zeszłyśmy tą samą trasą do szlaku czerwonego. Dotarłyśmy nim do miejsca zwanego "U Knejpy". Znajduje się tu drewniana budka serwująca napoje i przekąski. Niestety akurat była zamykana. Byłyśmy trochę głodne ale nie miałyśmy ochoty na batoniki a nic innego nie można tu było już dostać. Poszłyśmy dalej asfaltową ścieżką rowerową. 
Dotarłyśmy do zielonego szlaku i zamiast wrócić nim najszybszą trasą do auta postanowiłyśmy sobie urozmaić dzień i poszłyśmy dalej asfaltową Pavlovą cestą. Było to trochę bez sensu bo ścieżka leciała na przestrzał, bez widoków. Ponownie dotarłyśmy do żółtego szlaku, którym szłyśmy wcześniej w stronę Jizery. Potem zeszłyśmy na słabo wydeptaną Richterovą cestę. Nie byłyśmy pewne czy ścieżka doprowadzi nas do miasteczka ale na szczęście tak się stało. Po drodze minęłyśmy jeszcze ciekawe formacje skalne – Lokomotivka. Ścieżka nie jest chyba zbyt popularna ale na pewno uczęszczana. Lekkim łukiem doszłyśmy do Bilego Potoku a potem powędrowałyśmy ulicami w stronę samochodu. Czułyśmy mocno w nogach dzisiejszy dzień i pomimo wieczoru ociekałyśmy potem z gorąca. Postanowiłyśmy się jeszcze schłodzić w rzeczce na koniec. Znalazłyśmy dogodne zejście, chociaż zapewne nikt z mieszkańców się tu nie kąpie. Miałyśmy nadzieję, że nikt nam się nie będzie dziwnie przyglądał jeśli przez przypadek nas zauważy. Woda cudownie nas schłodziła i zmyła całodzienny pot. Teraz mogłyśmy spokojnie iść do samochodu. 


U Knejpy














Z zapisu trasy wyszło nam 25 km. Byłyśmy wściekle głodne i chciałyśmy iść gdzieś na późny obiad. Byłyśmy pewne, że bez problemu znajdziemy czynne lokale, pomimo późnej godziny, wszak to sobota. Ku naszemu zdziwieniu większość knajp była zamknięta. Jedyna jeszcze czynna nie serwowała już posiłków. Musiałyśmy zadowolić się piwem i chipsami. Było już całkiem ciemno kiedy postanowiłyśmy znaleźć miejscówkę noclegową. Miałyśmy namierzone parę miejsc i zdecydowałyśmy się na mały parking przy wiatce nad potokiem. Nie było tu nikogo i po szybkiej toalecie położyłyśmy się do spania. Prawie zasypiałyśmy kiedy przyjechał van z takim samym jak my zamiarem przenocowania w tym przyjemnym miejscu.

 



Czeskie Izery - dzień 2

Przed 6 rano miałyśmy bardzo nieprzyjemną pobudkę. Ktoś z całej siły walił do drzwi. Byłyśmy nieprzytomne ze zmęczenia, nawet nie zamierzałyśmy otwierać. Z nerwów jednak nie mogłyśmy zasnąć i w końcu wyszłyśmy. Zamieniłyśmy parę zdań z Czeszką z sąsiadującego z nami vana. Okazało się, że parkujemy w niedozwolonym miejscu i jakiś strażnik czy leśnik na obchodzie postanowił nas wszystkich obudzić i zdenerwować. Było to mega dziwne bo nigdzie nie było znaku zakazu parkowania, droga była normalna – mogły nią jeździć auta. Oczywiście nie zamierzaliśmy się zrywać i odjeżdżać. Każdy na spokojnie robił swoje. Zjadłyśmy śniadanie, wypiłyśmy kawę i dopiero odjechałyśmy. Żałowałyśmy tylko, że nie mogłyśmy spokojnie dospać po wczorajszym męczącym dniu.








Oreśnik

Podjechałyśmy do pobliskich Hejnic i zaparkowałyśmy blisko czerwonego szlaku. Szlak ten miał nas doprowadzić na Oreśnik. Podejście było dość konkretne, upał chyba jeszcze gorszy niż wczoraj, nic więc dziwnego że po chwili ociekałyśmy potem. Na szczęście szłyśmy wśród drzew i słońce nas nie prażyło dodatkowo. Im wyżej tym robiło się przyjemniej. Zaczął wiać lekki wiaterek. 




















Na Oreśniku było już całkiem fajnie. Żeby wejść na czubek trzeba było pokonać wysoką drabinę oraz lęk wysokości. Widok z góry ukazywał całą dolinę Białego Potoku. Zrobiłyśmy sobie przerwę i posiliłyśmy się orzechami. 












Dalej poszłyśmy szlakiem do wodospadu. Weszłyśmy na dużą skalną płytę i postanowiłyśmy się ochłodzić pod lodowatą kaskadą wody. Ale to było przyjemne! W taki upał po prostu epickie. 












Tak odświeżone poszłyśmy dalej i dotarłyśmy do szlaku żółtego, którym zamierzałyśmy zejść do Hejnic. Początkowo miałyśmy w planach dłuższą trasę ale musiałyśmy jeszcze przecież wrócić do domu. Poza tym po wczorajszym dość forsownym dniu odpuściłyśmy dłuższe chodzenie. Szlak schodził łagodnie coraz niżej wzdłuż potoku, na którym tworzyło się mnóstwo kaskad. Był to szlak wodospadowy. 
Po jakimś czasie żółty szlak przeszedł w szeroka drogę, która pamiętała czasy księżnej Sissy. Jest tu nawet o tym stosowna informacja oraz tablica pamiątkowa. Droga przeszła w asfalt i weszłyśmy do Hejnic. 
















Niestety fatum obiadowe prześladowało nas dalej. Nie bardzo mogłyśmy namierzyć miejsce na posiłek. W mijanym na trasie lokalu nie mieli praktycznie nic do jedzenia, na rynku były głównie kawiarnie i pizzerie. Postanowiłyśmy znaleźć coś w drodze powrotnej i rzeczywiście udało nam się to w miejscowości Nove Mesto pod Smrkiem. Zjadłyśmy typowy czeski obiad, czyli knedliki z gulaszem w towarzystwie piwa rzezanego. Pozostało nam już tylko wrócić do domu o w miarę rozsądnej godzinie. Stwierdziłyśmy jednak, że pod względem dostępności  lokali gastronomicznych to w Polsce nie możemy narzekać.









Czeskie Izery 28-30.06.2024


You Might Also Like

0 komentarze

Instagram