Langarica - ciepłe kąpiele siarkowe i Benje Novosele

czerwca 26, 2024


Do kanionu wiodła nas znana nam już droga więc gdy dotarłyśmy tu bardzo późnym wieczorem, od razu wbiłyśmy na miejscówkę przy źródłach. 
Większość ludzi parkuje wcześniej ale my, dzięki temu, że parkowałyśmy tu w zeszłym roku (link) już wiedziałyśmy gdzie najlepiej się zatrzymać. Niestety pogoda była całkiem inna niż rok wcześniej, napadało sporo deszczu i rzeka płynąca kanionem była rudobrązowa od gliny i błota. 








Langarica - siarkowe źródła

Tym razem nie miałyśmy czasu na trekking kanionem, chciałyśmy tylko przenocować przy źródłach by o poranku wykąpać się w leczniczej siarce. Rano udało nam się zrobić to nawet w miarę samotnie. Oczywiście znów było cudownie i epicko. Niesamowity relaks, odpoczynek i regeneracja. Najdłużej siedziałyśmy w najcieplejszej bani, czyli tej pod mostem. 










Obejrzałyśmy też jaskinię, przegapioną w poprzednim roku. Niestety widoki były kiepskie, słońce chowało się za chmurami, a przede wszystkim brakowało błękitu rzeki. Mimo to miejsce było nadal w miarę dzikie, choć jak słyszałyśmy Albańczycy mają plany skomercjalizowania go. Oby nie straciło swego uroku.















Benje Novosele - opustoszała górska wioska

Opuszczając kanion postanowiłyśmy jeszcze spróbować dostać się do wioski położonej wysoko w górach nad Langaricą - Bënjë-Novosele. Przeczytałyśmy gdzieś, że można z siarkowych źródeł zrobić sobie do tej wioski fajny trekking. Na trekking niestety nie miałyśmy już czasu, zatem postanowiłyśmy spróbować swoich sił w off-roadzie. W internetach widziałyśmy, że niektórzy ze względu na stan drogi i brak napędu 4x4 po prostu rezygnowali z podjazdu. My w takich sytuacjach raczej żądne jesteśmy przygód. No więc ruszyłyśmy ale w pewnym momencie zwątpiłyśmy i kiedy już chciałyśmy odpuścić, przejechał obok nas rozklekotany stary mercedes wypełniony ludźmi. Gdy to zobaczyłyśmy to stwierdziłyśmy, że jak ten gruchot tam jedzie to i my dojedziemy.













No i łatwo rzeczywiście nie było ale jakoś dojechałyśmy! Zaparkowałyśmy przy kościele bo dalej chyba nie dałoby się w ogóle jechać. Stał tutaj również wspomniany mercedes. Udało nam się zwiedzić przy okazji zabytkowy Kościół Najświętszej Marii Panny - pomnik dziedzictwa kulturowego. Budowę kościoła rozpoczęto podobno w 1789 r., a ukończono ostatecznie w 1891 r. Został zamknięty w 1967 r. i ponownie otwarty w 1991 r. 














Potem skierowałyśmy się z buta w górę do wioski. Chciałyśmy ją sobie obejrzeć i sfotografować. Bardzo lubimy takie opuszczone i autentyczne miejsca. Spacerowałyśmy wąskimi kamiennymi uliczkami i wyobrażałyśmy sobie jak wyglądało tu życie za czasów świetności tego miejsca. Jak ciężko musiało tu być np. zimą, gdy mieszkańcy są odcięci od cywilizacji. Nic dziwnego, że większość domostw została dawno temu opuszczona. Pozostało tu niewielu mieszkańców. A my zwiedzając wioskę trafiłyśmy na dom byłego nauczyciela, który wraz z żoną zaprosili nas do siebie na pogaduchy i własnoręcznie produkowaną raki. Pokazali nam swoje domostwo, opowiadali o wiosce i rodzinie. Wyglądali na bardzo szczęśliwych i na pewno nie chcieliby opuścić tego pięknego miejsca, w którym życie toczy się w zgodzie z naturą a czas płynie o wiele wolniej i przyjemniej. Kupiłyśmy od tego uroczego małżeństwa dwie buteleczki raki i mamy ją do dzisiaj. 














Proces produkcji raki























Ostatnim przystankiem naszej albańskiej przygody miał być Leskovik ale wpierw skierowałyśmy się do Permetu.

Albania 2022, Langarica - 28.09.2022

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram