Toskańskie krajobrazy i smaki

grudnia 15, 2023


Nasz czas w Toskanii nieuchronnie dobiegał końca. Przemieszczałyśmy się bez konkretnego celu do Val d'Orci w poszukiwaniu malowniczych toskańskich krajobrazów. Niestety przyszło nam je podziwiać w strugach ulewnego deszczu. 






Pienza 

Najpierw zahaczyłyśmy o Pienzę, choć nie planowałyśmy jej zwiedzania ale tak jakoś wyszło. W Pienzie uderzyły nas tłumy turystów i gwar. A że Pienza słynie z domowej roboty serów, to na każdej uliczce znajdowały się sklepiki z lokalnymi pecorino w przeróżnych wersjach i innymi toskańskimi przysmakami. Pecorino jest w ogóle sztandarowym smakiem Toskanii i z pewnością najbardziej uwielbianym lokalnym serem. Znany jest ze swojego specyficznego słonego smaku i suchej, ziarnistej konsystencji spowodowanej długotrwałym procesem dojrzewania, podczas którego ser jest kilka razy solony na sucho. Najlepsze pecorino ma wyraźny wędzony posmak, który znakomicie smakuje z winem, chlebem, sosami do makaronów lub po prostu sam na talerzu. Oczywiście zakupiłyśmy trochę tych pysznych serów, lokalnej oliwy i wspaniałych toskańskich win, choć ceny były dość wygórowane. Pomimo, że Pienza jest z pewnością miłym toskańskim miasteczkiem to jakoś byłyśmy nim zniechęcone i po wysłuchaniu pieśni jakiegoś znanego śpiewaka, ewakuowałyśmy się stamtąd szybko. 












Słynne Brunello
















Przemieszczając się dalej po Val d'Orci nadal podziwiałyśmy piękne, choć deszczowe krajobrazy Toskanii. 










 

Montepulciano

Z Pienzy przyjechałyśmy do Montepulciano i nie mogąc znaleźć parkingu stanęłyśmy na dole pod murami, przy zabytkowym kościele. Żeby zwiedzić miasto trzeba było ostro wspiąć się na wzgórze. Taka mała gimnastyka. 
Montepulciano rozciąga się na wapiennym wzgórzu między dolinami Val d’Orcia i Val di Chiana. To niewielkie średniowieczne miasteczko uchodzi za jedno z najpiękniejszych w całej Toskanii. Bezpośrednio wokół niego rozpościera się krajobraz sielskiej wsi – zielone wzgórza usiane uprawami winorośli i smukłymi drzewami cyprysowymi.



Kościół San Biagio








Chociaż w Montepulciano jest trochę zwiedzania to dla nas wizyta w tym idyllicznym zakątku Toskanii była przede wszystkim relaksem przy lampce wina. Montepulciano znane jest bowiem nie tylko ze wspaniałych widoków i średniowiecznej historii, a przede wszystkim ze słynnego na całym świecie wina Nobile di Montepulciano. To najwyższej jakości wytrawne wino o ceglastoczerwonym kolorze, które przyciąga owocowym smakiem i długotrwałym mineralnym posmakiem. Nie omieszkałyśmy więc zakupić tego cenionego trunku.























Poszłyśmy też zjeść lokalny produkt - schaccię w najlepszej schiaccerii w Montepulciano. Schiaccia to rodzaj foccaci naładowanej pysznymi dodatkami – prosciutto, pecorino, mortadelą itp. - niebo w gębie. Schiaccia była tak pyszna, że zamówiłyśmy po chwili jeszcze jedną. 




















Na koniec poszłyśmy na lampkę wina i nasycone włoskim klimatem wróciłyśmy do samochodu. Pierwotnie chciałyśmy się przemieścić gdzieś na nocleg ale miejscówka była taka fajna, że zostałyśmy.







Spokojna, wieczorna uliczka pod starówką Montepulciano rano zmieniła się w zatłoczoną turystami arterię. Podjeżdżały autokary i samochody. Nie wiedziałyśmy o co chodzi ale ruch był spowodowany zapewne pierwszomajowy świętem. Chciałyśmy od razu jechać dalej ale stwierdziłyśmy, że się jeszcze raz przejdziemy do miasteczka. Znów uprawiałyśmy wspinaczkę na strome wzgórze a potem spacerowałyśmy uliczkami. Kupiłyśmy cantucci i poszłyśmy zjeść śniadanie i napić się kawy.
















Toskańskie złoto - oliwa

Chciałyśmy koniecznie wziąć gdzieś udział w degustacji słynnej toskańskiej oliwy i udało nam się to w Montepulciano Stazione w olejarni dwóch sióstr Buraschi - Alessandry i Emanueli. Olejarnię Frantoio Buraschi w 1966r. założyli ich rodzice. Dzięki poświęceniu i pracy oraz zamiłowaniu do tradycji oliwa z oliwek Buraschi jest doceniana w całym kraju, jako produkt certyfikowany i najwyższej jakości. Dzięki przekazanej przez rodziców miłości i pasji do regionu i tradycji, dziś Alessandra i Emanuela Buraschi kontynuują rodzinną działalność z wielkim oddaniem i sercem. Alessandra jest sommelierem oliwy i uczy jak rozpoznawać prawdziwą oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia. Bowiem, niestety, oliwa należy do pięciu najczęściej fałszowanych produktów żywnościowych, głównie ze względu na wysoki koszt jej uzyskania i – co za tym idzie – cenę. Oliwa Extra Vergine to po prostu sok wyciskany z najwyższej jakości oliwek, w ciągu kilku godzin od momentu zbioru. 
Oliwa najwyższej jakości i z pierwszego tłoczenia stanowi najcenniejszy skarb na włoskim, tradycyjnym stole. Nie może jej nigdy zabraknąć, gdyż to ona jest fundamentem zdrowej i smacznej diety śródziemnomorskiej. Toskańska oliwa z oliwek jest prawdopodobnie najlepszą oliwą na świecie, dzięki jej niezastąpionym walorom smakowym i zdrowotnym. Nie bez powodu Włosi, mówiąc o oliwie, używają zwrotu „oro in tavola” czyli złoto na stole, tym samym podkreślając jej drogocenność. A fakt, iż jest ona składnikiem niemal każdego włoskiego przepisu, tłumaczy zdrowotny fenomen włoskiej kuchni i długowieczności Włochów.



Tak się złożyło, że Alessandra obsługiwała już parę turystów, którzy zajadali się przygotowanym przez nią lunchem z oliwą w roli głównej. W tym czasie poleciła nam obejrzeć sobie tłocznię a po chwili już zajęła się nami i zrobiła degustację różnych oliw, produkowanych przez jej olejarnię. 











Wszystkie oliwy były oczywiście wspaniałe a pomiędzy kolejnymi przegryzałyśmy zielonym jabłkiem, zgodnie z zaleceniami żeby oczyścić kubki smakowe. Kupiłyśmy do domu kilka butelek, które najbardziej nam odpowiadały, były dość drogie ale z pewnością warte swojej ceny. 
Oliwa z Toskanii zaliczana jest do najlepszych na świecie. W tym regionie rośnie ponad 14 mln drzewek i aż w 363 gospodarstwach tłoczy się oliwę extra vergine. Najlepszą odmianą, która urosła już do symbolu regionu jest odmiana Frantoio czyli właśnie ta uprawiana przez siostry. Powstaje z niej oliwa o silnym smaku owocowym. Praktycznie odmiana ta znajduje się w każdej toskańskiej oliwie. 

W dalszej drodze podjechałyśmy do agroturystyki Podere Il Gorgo, prowadzonej przez Polkę. Niestety okazało się, że brama jest zamknięta na cztery spusty. Nasza wina bo nie umówiłyśmy się wcześniej. Zresztą może jeszcze nie działała, sezon dopiero się zaczynał. Po drodze zatrzymałyśmy się na urbexie.











Znalazłyśmy na mapie Google jeszcze jedną oliwiarnię i tam też pojechałyśmy. Sam dojazd był ciekawy, dziurawymi drogami wśród starych gajów oliwnych. Dotarłyśmy na miejsce akurat w momencie kiedy właściciele zbierali się do wyjazdu. Pan był bardzo uprzejmy i wyjaśnił, że może nam sprzedać oliwę ale okazała się o wiele za droga na naszą kieszeń. Tłumaczył nam, że wynika to z faktu że zbiera oliwki z opuszczonych sadów i ma bardzo mały uzysk oliwy z owoców. To już jednak nie był nasz problem bo oczekiwałyśmy po prostu dobrego towaru w rozsądnej cenie. Ale za to polecił nam pobliskie miasteczko jeśli chcemy coś zakupić w sklepie. Miasteczkiem tym było Monte San Savino.





Monte San Savino - niedoceniana perła Toskanii

Miasteczko Monte San Savino okazało się odkryciem naszego tegorocznego wyjazdu. Klimat, jaki w nim złapałyśmy był po prostu nie do opisania. Zagadką jest dlaczego jedne miasta, jak Pienza czy Montepulciano są hitami turystycznymi, a inne jak właśnie Monte San Savino świecą pustkami, pomimo że są równie atrakcyjne, a wg nas nawet bardziej atrakcyjne. 
Na początek zajrzałyśmy do normalnego sklepu, w którym zakupy robią mieszkańcy i zaopatrzyłyśmy się w oliwę, wino, wędliny i ser w normalnych w końcu cenach. Tak właśnie wyobrażałyśmy sobie zakupy w Toskanii zanim tu przyjechałyśmy. Rzeczywistość wyglądała jednak zwykle całkiem inaczej i ceny powalały nas z nóg. W sklepie nie dość, że ceny były normalne to jeszcze właścicielka – starsza Pani była po prostu kochana i chociaż nie znała angielskiego a my włoskiego to się wspaniale dogadałyśmy. Na koniec dała nam jeszcze w prezencie włoski chleb. 


Po zakupach poszłyśmy na starówkę, gdzie w informacji turystycznej zaopatrzyłyśmy się w mapkę i dowiedziałyśmy się, że absolutnie wszystkie atrakcje są darmowe, w tym olbrzymia cysterna na wodę (druga co do wielkości w Toskanii). Znajduje się pod Palazzo del Monte (obecnie ratusz), a wybudowano ją w XVI wieku. Weszłyśmy też na wieżę zegarową, skąd roztacza się piękny widok. Na głównym placu działała jedyna restauracja di Aldo gdzie zakupiłyśmy kanapkę ze słuszną porcją przepysznej świeżej gorącej jeszcze porchetty (pieczona wieprzowina) oraz zamiast zakupić 2 kieliszki wina w cenie 2,5 euro za sztukę wzięłyśmy od razu całą butelkę za 8 euro i wypiłyśmy ją do obiadu. Dla porównania kieliszek wina w miasteczkach turystycznych kosztuje ok 7 euro. Zwiedziłyśmy też dawne cele więzienne oraz pozostałości teatru antycznego. Obejrzałyśmy prawie całą starówkę i wróciłyśmy na parking.























Olbrzymia cysterna na wodę pod ratuszem




Wieża zegarowa


Widok z wieży zegarowej










































Mała toskańska wioska Gargonza

Pojechałyśmy w jeszcze jedno ciekawe miejsce, niedaleko San Savino, a mianowicie do maleńkiej Gargonzy, położonej w sercu toskańskich wzgórz. Najwcześniejsze wzmianki o Gargonzie jako ufortyfikowanej wiosce w Val di Chiana pochodzą z roku 1150. Było to pierwsze schronienie Dantego po wygnaniu go z Florencji. W XV wieku zamek Gargonza był znany jako wioska, która zajmowała się uprawą lasów i produkcją wełny. Osada podupadła dopiero w XX wieku, gdy mieszkańcy ruszyli szukać szczęścia w miejskim życiu. W latach 70 tegoż wieku właściciel postanowił przywrócić perełkę do życia. Aktualnie całą osadę odnowiono i zamieniono na specyficzny hotel, na który składają się małe domki z apartamentami nazwanymi imionami byłych mieszkańców. 


Pobyt w okrągłej wiosce to jak cofnięcie się w czasie. 13 średniowiecznych budynków skupionych wokół centralnego dziedzińca wraz ze studnią zachowało swój charakter. Wśród nich znajduje się kościół (w którym do dziś odbywają się cotygodniowe nabożeństwa) i tłocznia oliwek (obecnie salon), a zwieńczeniem jest basztowa wieża (niestety na razie niedostępna dla zwiedzających). Jeśli ktoś akurat przebywa w okolicy to fajnie obejrzeć tę ciekawostkę. Gargonza jest odludna i spokojna, wolna o turystycznego zgiełku, a z tarasów roztaczają się przepiękne krajobrazy na gaje oliwne.


























Po obejrzeniu Gargonzy ruszyłyśmy dalej.







Montefioralle

Na koniec dnia stanęłyśmy przy miasteczku Montefioralle po to jedynie żeby puścić drona bo już padałyśmy i nie miałyśmy siły nic zwiedzać. Stanowczo zbyt wiele z siebie dziś wycisnęłyśmy.



Na nocleg wybrałyśmy spokojny parking w mieście leżącym na trasie do Florencji. Nazajutrz zrobiłyśmy zakupy w lokalnym Coopie i stwierdziwszy, że już prawie zbankrutowałyśmy kończąc naszą toskańską przygodę. 

Nocleg




Śniadanie


Wjechałyśmy na autostradę aby dostać się jak najszybciej do Austrii. Natomiast Austrię w celach oszczędnościowych przejechałyśmy z pominięciem przełęczy Brennero oraz w ogóle autostrady, co pozwoliło nam zobaczyć Insbruck. Bez dalszych przeszkód wjechałyśmy do Niemiec i kolejnego dnia dotarłyśmy do Polski.



Insbruck








Badyl pod domem

Toskania Badylkiem 2023, 30.04-03.05.2023

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram