Ołomuniec na weekend

grudnia 22, 2023


Zaplanowałyśmy ze znajomymi krótki wypad do kraju ołomunieckiego i dawnej stolicy Moraw, czyli Ołomuńca. My naszym vanem a oni swoimi motorkami.

Ołomuniec, gdzie nocować vanem

Dotarliśmy w piątkowy wieczór. Znajomi do swojej kwatery a my na parking w cieniu drzew przy miejskim aquaparku i tam też zrobiłyśmy sobie bazę (49.598200, 17.246296). Wieczorem poszliśmy do fajnego lokalu Drapal (w stylu monarchii aurstro-węgierskiej) na jedno piwo rzezane bo nikt nie miał siły na nic więcej. Grubo po północy rozeszliśmy się z zamiarem zwiedzania miasta nazajutrz.

Kolumna Trójcy Przenajświętszej

Ratusz z zegarem astronomicznym







Wyspałyśmy się na naszej miejscówce znakomicie i nikt nie zakłócał nam spokoju. Jak się okazało Ołomuniec jest bardzo przyjemnym, spokojnym miastem. Byliśmy zdziwieni, że w sezonie wakacyjnym praktycznie nie ma tu prawie turystów. A przecież miasto ma wiele do zaoferowania. To prawdziwa czeska perełka. Rano pospacerowałyśmy po pięknym parku Cechovy Sady, gdzie można znaleźć trochę cienia, poćwiczyć na świeżym powietrzu czy napić się kawy w parkowym pawilonie.






Ołomuniec może poszczycić się aż dwoma rynkami – Dolnym i Górnym. Na głównym rynku stoi najznamienitszy zabytek miasta – kolumna Trójcy Przenajświętszej. Jest to budowla wpisana na światową listę UNESCO. Kolumnę sfinansowała rada miasta po przejściu epidemii. Pomnik wykonał miejscowy kamieniarz i rzeźbiarz Wenzel Render w latach 1715-1723. Na wysokim słupie ustawiono posąg Maryi, a na niższych poziomach figury świętych chroniących przed chorobami zakaźnymi oraz patronki miasta św. Pauliny. Jednak po zakończeniu prac, twórca uznał, że aranżacja nie jest dostatecznie okazała. Stworzył więc projekt nowej kolumny i przedstawił go Radzie Miasta. Redner zmarł podczas prac nad swoim dziełem życia (ukończył pierwszą kondygnację), a nim całość została ukończona zatrudniono jeszcze czterech innych architektów. Monumentalny zabytek zachwyca dziś swoimi rozmiarami - liczy 35 metrów wysokości i jest największą rzeźbą Czech.
Na środku rynku jest zabytkowy, gotycki ratusz z zegarem astronomicznym. Niestety oryginalny zegar nie przetrwał do naszych czasów i ten, który można obecnie podziwiać pochodzi z lat pięćdziesiątych XX wieku. Oprócz tego Ołomuniec może poszczycić się podobno aż 25 fontannami, w tym niesamowitej urody barokowymi. Są to fontanny Neptua, Jowisza, Herkulesa, Cezara, Trytonów, Merkurego, Saturna, Higei, Ariona oraz Źródło Żywej Wody.










Ciekawostką w mieście jest też duży mural umieszczony na ścianie kamienicy przy ulicy Denisovej 295/27. Obok króla Edwarda VII (parodia obrazu Samuela Luke’a Fildesa - władca zamiast berła trzyma selfie stick ze smartfonem) namalowano tu Marię Skłodowską-Curie.
Dla chętnych są też rozmaite muzea, które my jednak odpuściliśmy całkowicie. Mijając Muzeum Sztuki Nowoczesnej naszą uwagę zwróciła nietypowa rzeźba, czy raczej instalacja artystyczna, przedstawiająca złodzieja uciekającego z łupem. Jego autorem jest słynny czeski artysta David Cerny.
Wszystkie atrakcje Ołomuńca zwiedzaliśmy pieszo. Odległości były tak nieznaczne, że nawet nie opłacało się wsiadać w tramwaj czy autobus.



Ołomunieckie sery

Najlepsze jednak w Ołomuńcu są słynne olomoucké tvarůžky, czyli serki ołomunieckie. Kto nie zna niech żałuje. Na rynku znajduje się lokalny sklep z serkami do wyboru i koloru oraz w rozmaitych wariantach – bardziej i mniej dojrzałe, w zalewie, w oleju, z kminkiem, papryką, ziołami, pokruszone, okrągłe, czego dusza zapragnie! Warto zaopatrzyć się w solidny zapas bo w Polsce nie wszędzie można je dostać. Można tu też kupić owczą serwatkę (żentycę) lub kozie mleko jogurtowe albo kefirowe. Ciekawe dlaczego w Polsce nie ma takich prostych ale pysznych specjałów.
Serki można też zdegustować w lokalnych knajpeczkach jako przystawka do piwa. Pasują idealnie.
















Udało nam się też obejrzeć cerkiew no i najsłynniejszy ołomuniecki kościół, czyli katedrę św. Wacława. Kościoły są tu wiekowe i warte odwiedzin, nawet jeśli nie jest się religijnym. Fajnie też było spacerować starymi, wybrukowanymi uliczkami i łapać klimat bez przepychania się przez tłumy turystów.




Katedra św. Wacława




Browar św. Wacława










































Co zjeść w Ołomuńcu

Dla nas najciekawszymi lokalami były dwa miejscowe browary: browar świętego Wacława oraz Moritz. W tym pierwszym można nawet skorzystać z piwnego spa. W obu serwują przepyszne jedzenie. W browarze Wacława skosztowałyśmy tatara a w Moritzu czegoś bardzo czeskiego – pecene kolano, czyli pieczona golonka. Jednak w przeciwieństwie do naszej golonki była to BIG GOLONA! Gdybyśmy tylko wiedziały jakich będzie rozmiarów z pewnością nie zamówiłyśmy po jednej na głowę ale jedną na trzy! Spytałyśmy co prawda kelnera o rozmiar ale powiedział, że jest mała. To był oczywiście żart. Nie dałyśmy rady tego zjeść, musiałyśmy wziąć resztę na wynos bo po prostu szkoda było wyrzucać. Była naprawdę pyszna, podana z wbitym nożem, obłożona konserwową papryką i ogórkami. Do tego chleb na zakwasie z kminkiem, którego jednak już nikt nie tknął. Po tak obfitym posiłku musieliśmy zamówić kilka porcji Becherovky bo inaczej nie wstalibyśmy pewnie zza stołu. Poturlaliśmy się potem do jeszcze jednej knajpeczki z bardzo fajnym piwem i jeszcze fajniejszym likierem ziołowym Jakamarus, lepszym nawet niż Becherovka. Było to miłe zakończenie soboty w Ołomuńcu. 





Pecene kolano



Jedynym mankamentem podczas weekendu w Ołomuńcu był przeraźliwy upał. Ale znaleźliśmy na to radę odwiedzając przyjemne parki, które ciągną się wzdłuż dawnych murów miasta – Cechowy Sady i Smetanovy Sady oraz wzdłuż Młyńskiego Potoku Bezrucove Sady. Można tu było odetchnąć od upału i poleżeć na trawie. Zamiast trawników w wielu miejscach założone są łąki kwietne.



Młyński Potok







W Ołomuńcu jest niezliczona ilość fajnych kafejek. Czesi lubią dobrą kawę i serwują ją ze swoich licznych palarni. Do tego cała masa słodkości. Popularne są tu strudle jako pozostałość po panowaniu Austriaków. No i wszędzie można nabyć zmarzliny w przeróżnych wariantach smakowych.



W niedzielę poszliśmy na późne śniadanie i właściwie trzeba było już wracać. Znajomi wskoczyli na swoje motorki a my Badylkiem podjechałyśmy jeszcze do Litovela na szybkie oględziny miasteczka a potem do Karlovej Studanki w paśmie Jesenika, często i z tęsknotą przez nas wspominanej (link), gdzie kawą ze strudlem zakończyłyśmy czeski weekend. 







Litovel












Karlova Studanka


















Ołomuniec, 7-9.07.2023

You Might Also Like

1 komentarze

Instagram