Leskovikove deja vu

lipca 04, 2024


Opuszczając greckie źródła termalne (link) skierowałyśmy się w końcu na Leskovik, do którego jakoś nie mogłyśmy dotrzeć. No i oczywiście znów nam na trasie coś wyrosło, co kazało się zatrzymać i znów oddalić wjazd do Leskovika. Był to jeden z greckich skarbów, całkowicie porzuconych i zostawionych na pastwę losu - Ex Birth of Virgin Mary Monastery. 



Ex Birth of Virgin Mary Monastery

Nazwa monastyru to Święty Królewski i Krzyżowy Klasztor Matki Boskiej z Molyvdoskepastos z Konitsy. Według tradycji nazwa pochodzi od ołowianych płyt, które pokrywały dach świątyni. Początek jego historii ginie w legendach. Według inskrypcji, zachowanej do dziś na drzwiach prowadzących z głównej świątyni do przedsionka, klasztor został założony przez Konstantyna IV zwanego Pogonato, cesarza Cesarstwa Bizantyjskiego w latach 668-685 n.e. 





Malowidła ścienne w świątyni klasztoru wyróżniają się doskonałością techniczną, począwszy od XIII wieku aż do XVIII wieku. Jednak punktem zainteresowania pozostaje ikona Matki Boskiej (tzw. Pogonianitissa), która jest związana z licznymi cudami i jest szczególnie czczona przez mieszkańców szerszego regionu.











Leskovik 

Po obejrzeniu monastyru w końcu dotarłyśmy do Leskovika. Wjeżdżając do tego sennego miasteczka miałyśmy deja vu. Wszystko wyglądało tak samo jak rok wcześniej. Zaparkowałyśmy też w tym samym miejscu i weszłyśmy do tej samej restauracji (JORGO przy hoteliku o tej samej nazwie) na pace koke (tradycyjna zupa gotowana na owczej lub koziej głowie), szopską sałatkę i salce kosi (rodzaj serka kremowego).
Potem obeszłyśmy trochę miasteczko mimo, iż pogoda nie zachęcała do tego. W strugach deszczu Leskovik wyglądał jeszcze bardziej klimatycznie i urbexowo. Bardzo nam się tam podobało. 








Przypomniałyśmy właścicielce, że byłyśmy tu w ubiegłym roku i szukamy nadal gorących źródeł. To jej odświeżyło pamięć. W restauracji obok nas akurat jadł obiad pewien Albańczyk, jak się okazało nauczyciel angielskiego i z jego pomocą właścicielka porozumiewała się z nami. Miałyśmy od niej już wcześniej namiar na gorące źródła, które eksplorowałyśmy w zeszłym roku, jednak ciągle miałyśmy wrażenie, że umyka nam coś szczególnego w pobliżu i rzeczywiście tak się okazało ale napiszemy o tym dopiero, kiedy uda nam się to miejsce zeksplorować. Po obiedzie zrobiłyśmy zakupy u znajomej handlarki w pobliskim sklepiku. 



















Powróciłyśmy do auta i pomału z żalem zaczęłyśmy opuszczać Albanię. Kierowałyśmy się w stronę Macedonii, jednak tym razem zamierzałyśmy wjechać tam z drugiej strony jeziora Ochrydzkiego. Droga usłana była bunkrami, komunistycznymi pomnikami oraz pięknymi górskimi krajobrazami. W Ersece zatrzymałyśmy się na kokorec. 












Qafa e Barmashit - pomnik komunistyczny




Erseka - pomnik pamięci



Nocleg zrobiłyśmy sobie tuż przed macedońską granicą, za miejscowością Pogradec. Zaparkowałyśmy Badylka nad samym jeziorem Ochrydzkim w bardzo spokojnym, przyjemnym miejscu (link) i poszłyśmy spać. Rankiem zaliczyłyśmy mały spacer i poprułyśmy dalej (link)

Miejscówka noclegowa





Albania 2022, Leskovik - 29.09.2022 

You Might Also Like

1 komentarze

Instagram