Plener w Rudawach bez Rudaw
stycznia 21, 2018
To miał być plener fotograficzny w Rudawach Janowickich ale wszystko od samego początku szło inaczej niż w planach...
Dojeżdżamy na miejsce w piątek ok. południa. Od samego rana utrzymuje się gęsta mgła, która nie raczy odpuścić aż do wieczora. Z piątkowego zachodu słońca wychodzą zatem nici. Kończy się integracyjnym obiadem naszej plenerowej grupy w pobliskiej knajpce. Mamy też okazję pogadać na żywo z instagramowym znajomym Robertem, o którym pisałyśmy tutaj. Okazuje się fajnym, miłym i sympatycznym gościem.
Następnego dnia wstajemy o 4.00 na wschód słońca i jedziemy na Przełęcz Okraj w nadziei, że na tej wysokości nie będzie chmur. Z Małej Upy spacerujemy na punkt widokowy w stronę Skalnego Stołu. Jest jeszcze ciemno.
Stoimy jakiś czas na szczycie, czekając na słońce ale niestety znowu zawodzi. Schodzimy w dół nie wyciągnąwszy nawet aparatu. Jedyne zdjęcia z tego dnia pochodzą z telefonu.
Na śniadaniu w schronisku ustalamy dalszy plan działania. Pada pomysł trekingu na Śnieżkę i tam też idziemy. Mamy nadzieję na piękny zachód słońca. Z kamerek internetowych wiemy, że był na niej dziś piękny wschód i to chyba było jedno z niewielu miejsc w okolicy, które znajdowało się ponad chmurami.
Warunki jednak pogarszają się. Mgła spowija góry, wieje silny, lodowaty wiatr. Widoczność jest bardzo słaba, ledwo widać tyczki na szlaku. Kamerki pokazują, że Śnieżka tonie w chmurach. Mimo to idziemy dalej w nadziei na wieczorne okienko pogodowe.
W końcu z trudem zdobywamy Śnieżkę. Z zachodu słońca oczywiście znowu nici. Grzejemy się chwilę w barze po czym zaczynamy zejście.
Jest tak zimno, że dłonie i stopy przez długi czas nie chcą się rozgrzać.
Rano znów próbujemy szczęścia i jedziemy do Małej Upy. Widać gwiazdy i księżyc, co oznacza brak chmur. Wspinamy się na punkt widokowy w kierunku Lyseciny i widzimy pierwsze przebijające się promienie słońca. Gdy rozkładamy sprzęt nachodzi chmura i zasłania wszystko.
Wreszcie udaje się zrobić jakieś zdjęcia. Usatysfakcjonowani wracamy na kwaterę spakować majdan, po czym udajemy się w kierunku Peca. Plan jest taki by wjechać i zjechać kolejką na Śnieżkę. Niestety ona znowu tonie w chmurach więc w końcu zawracamy do Małej Upy. Chcemy wejść na Skalny Stół ale parkingi całe zapełnione przez narciarzy. W końcu wszystkim się odechciewa dalszych wędrówek i zgodnie decydujemy o końcu pleneru. Żegnamy się serdecznie i wracamy do domów. Poznani ludzie okazali się bardzo sympatyczni i mili. Czas spędzony z nimi był bardzo fajny. Chętnie jeszcze kiedyś skorzystamy z plenerów organizowanych przez Michała. Dla zainteresowanych podaję link do jego strony.
1 komentarze
Wspaniała relacja. Te widoki są niesamowite
OdpowiedzUsuń