Ruprechtický Špičák po raz trzeci

lutego 11, 2021


Mroźna ale za to bezchmurna niedziela zapowiadała piękny dzień. Koniecznie trzeba było go spożytkować na jakiś fajny biały spacer. Najbliżej Świdnicy, w której nocowałyśmy po wczorajszej wycieczce, znajdują się pasma Gór Wałbrzyskich i Gór Sowich. Jednak nie zastanawiając się zbyt długo wszyscy zdecydowali się odwiedzić po raz kolejny demoniczny Ruprechticky Spicak. Dlaczego demoniczny? Bo jakoś tak za każdym razem (raptem aż dwa) z jakimiś przygodami. Za pierwszym razem w ogóle tam nie dotarłyśmy (link), a za drugim trasa "trochę" się wydłużyła (link). Tym razem jednak miało być lekko, przyjemnie i bez przygód, prostym szlakiem z Andrzejówki. 




Ruprechticky Spicak


No więc ruszyliśmy przed siebie czarnym szlakiem w białą biel. Nasza ekipa liczyła pięć ludzia, czyli dokładnie tyle ile trza, by stworzyć gwiazdę pięcioramienną. 





Atak na bezbronną Patrycję




Szlak wiódł nas piękną ośnieżoną ścieżką, unosząc się i opadając co jakiś czas. Oblepione lukrem i mieniące się w promieniach słońca drzewa dodawały trasie niesamowitego uroku. Dodatkowo momentami odsłaniały się piękne górskie krajobrazy. Wędrowało się naprawdę bardzo przyjemnie.










Na Przełęczy Pod Granicznikiem zrobiliśmy sobie przerwę na uzupełnienie płynów i energii bo za chwilę czekało na nas diaboliczne podejście na stożkowaty Ruprechticky Spicak. Jak dobrze, że zabraliśmy ze sobą raczki bo bez nich byłoby ciężko. Zresztą kto zabrał, to zabrał, a ci co nie mieli musieli się pomęczyć.





Widoki z Ruprechtickiego Spicaka, zarówno te ze szczytu, jak i te z wieży widokowej są imponujące. Z platformy roztacza się niczym nie ograniczona górska panorama o kącie 360 stopni. Przy dobrej widoczności widać stąd w pełnej okazałości Góry Stołowe, Góry Orlickie, Masyw Śnieżnika, Góry Bardzkie, Góry Sowie, oczywiście Góry Kamienne, a także Masyw Ślęży. A przez długi obiektyw widać bardzo wyraźnie całe Karkonosze. To właśnie te widoki są głównym powodem, dla którego warto wdrapać się na szczyt Szpiczaka.





Śnieżka w oddali




Widok z wieży na Śnieżkę




Na szczycie pobawiliśmy się dronem, porobiliśmy gwiazdki, a potem zaczęliśmy powrót. Niektórzy z nas zjeżdżali ze Spicaka na tyłkach, inni na wyimaginowanych nartach. W każdym razie było zabawnie.







Po zejściu do przełęczy na powrót wybraliśmy trochę inną trasę - łagodniejszą bo bez wzniesień, ale też trochę mniej malowniczą. Mimo to nadal było bardzo przyjemnie i pięknie. I w takiej fajnej atmosferze wróciliśmy na parking przy Andrzejówce, z uśmiechami żegnając udany dzień.









Ruprechticky Spicak, 31.01.2021

You Might Also Like

1 komentarze

Instagram