U Księżnej Orańskiej

sierpnia 22, 2018


Koleżanki zaproponowały nam wspólny wypad do Międzygórza, znanego nam z wyjazdu sprzed lat. Zatrzymałyśmy się w Ośrodku "SABAT" - dawnym dworku myśliwskim Księżnej Marianny Orańskiej, postaci bardzo nietuzinkowej i kontrowersyjnej, ale o tym potem.
Sam dworek, podobnie jak wiele innych starych willi letniskowych Międzygórza jest piękną konstrukcją architektoniczną, całą z drewna. Dodają jej uroku ogromne drewniane werandy i tarasy. 


Niestety obiekt jest słabo przystosowany do przyjmowania gości. Brakuje sanitariatów (po jednej toalecie i jednym prysznicu na całe piętro), brakuje obsługi, meble pamiętają lata 70-te XX w. Nie został tu zachowany styl dawnej epoki ani nie zrobiono żadnych modernizacji, przystosowujących obiekt do obecnych standardów. Budynek prezentuje się dość ubogo i bardzo traci na swoim zabytkowym charakterze. Ceny nie są przez to zbyt wygórowane. Rezerwując pokój na Bookingu - w opisie przeczytać można "smaczne śniadanie w cenie". Jednak parówek, dmuchanego chleba z marketu i marketowej wędliny na pewno nigdy nie nazwałybyśmy pysznym śniadaniem, że już o kawie nie wspominajmy nawet. 


To wszystko oczywiście nie przeszkadza nam spędzić tu miłego weekendu w fajnym towarzystwie koleżanek i ich psów. Koleżankom trafiła się przepiękna, duża weranda, z której nagminnie korzystamy.  Jakby nie było, klimat tego miejsca jest lekko odjechany, czyli tak jak lubimy. A kawę na szczęście zabrałyśmy ze sobą!


W sobotę zdecydowałyśmy się wejść na Śnieżnik (dla nas to trzecie wejście na tę górę). Samo podejście okazało się bardzo męczące dla psów, zapewne z powodu panującego upału. Za to na szczycie było chłodno i przyjemnie. 
   

Po dotarciu do schroniska zrobiłyśmy sobie przerwę na obiad i piwko.



Podejście na Śnieżnik od schroniska jest dość strome. Wymaga trochę wysiłku. Wreszcie pojawiają się jakiekolwiek widoki na góry. 




Na szczycie Śnieżnika (1426 m) znajduje się kopiec z głazów po wysadzonej w 1973r. zaniedbanej i rozpadającej się wieży widokowej.  Do rzeźby słonia tym razem nie dotarłyśmy. Po odpoczynku na szczytowej polanie wróciłyśmy zielonym szlakiem do Międzygórza.



 







Wieczór uświetniłyśmy imprezą urodzinową jednej z koleżanek, dla której była to całkowita niespodzianka. Był nawet torcik i inne smakołyki. Siedziałyśmy do późna na klimatycznej werandzie i gawędziłyśmy o Mariannie Orańskiej, królewnie niderlandzkiej, która przyczyniła się do rozwoju tych terenów i pamięć o niej jest żywa do dziś. Była to postać wykraczająca daleko poza czasy, w których się urodziła. Jej majątek liczył 2 miasta, 35 wsi i 16 tys. ha gruntów. Zarządzała nim bardzo sprawnie i przyczyniła się do rozwoju ekonomicznego swych ziem. Jej życie osobiste nie układało się niestety pomyślnie, przeżyła wiele smutnych chwil. Jednak cała postać jest niesamowicie interesująca i wiele można by jeszcze o niej napisać. W willi znajdują się portrety księżnej i żartowałyśmy sobie, że jej duch pewnie przechadza się po korytarzach. Coś było jednak na rzeczy w atmosferze dworku bo nikt nie kwapił się do nocnych wędrówek po obiekcie.


W niedzielę zdecydowałyśmy się na krótki spacer na niewysoką Igliczną (779m). Szlak zaczyna się nieopodal wodospadu Wilczki, a następnie wznosi się (częściowo schodami) w górę. Na szczycie Iglicznej znajduje się sanktuarium i przyjemne schronisko, gdzie serwują całkiem dobrą kawę.







Zejście zielonym szlakiem okazało się dość strome, przez co trudne dla psów, ale dzielnie dały radę.



 W ostatnim etapie trasa prowadziła przez zaporę wodną, którą można było pokonać górą lub dołem.



 



Po zejściu do Międzygórza pożegnałyśmy się z dziewczynami, piesełami i miłym weekendem. Dziewczyny spieszyły się do domu, a psy marzyły o swoich legowiskach, by móc w nich wreszcie zalec.

Międzygórze 20-22.07.2018

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram