Ale przyjemnie... na Brdzie

lipca 08, 2016

rzeka Brda z Charzykowy do Bydgoszczy, spływ kajakowy, kajak składany, kajaki, Bory Tucholskie

W tym roku postanowiłyśmy odbyć lekki, łatwy i przyjemny spływ po "familijnej" rzece, jaką jest Brda. W trakcie spływu okazało się, że nie taka ona lekka i łatwa ale bezsprzecznie piękna i godna nazwy "królowej kaszubskich rzek".
Zaczynamy w miejscowości Charzykowy nad jeziorem Charzykowskim niedaleko Chojnic. Rozbijamy się na pierwszym lepszym campingu. Miejsce okazuje się bardzo fajne, tuż nad jeziorem z barem rybnym serwującym miejscową sielawę.





Następnego dnia rano, po śniadaniu startujemy. I tak sobie płyniemy zrelaksowane w pięknych okolicznościach przyrody. Co jakiś czas na zmianę mruczymy pod nosami - ale przyjemnie... ale przyjemnie... (hasło to stało się mottem całego naszego spływu).



Krótka przerwa obiadowa na cyplu nad jeziorem Łąckim w pobliżu miejscowości Drzewicz okazała się dłuższym przymusowym postojem. Przy parkowaniu rozpędem nadziałyśmy kajak na szkło z rozbitej butelki, rozcinając powłokę w niefortunnym miejscu - wzdłuż tramu. Trzeba było przykleić łatkę i czekać, aż klej porządnie zwiąże. W końcu postanawiamy zostać tu na noc bo miejsce okazuje się całkiem miłe. Są tu wiaty, pomosty, polowa toaleta i działająca studnia z pompą. A co najfajniejsze - teren jest całkowicie pusty.







Kolejny dzień płynięcia po krótkiej burzy kończymy wcześnie na zaporze w Mylofie. Trzeba oczywiście spróbować słynnego, lokalnego pstrąga z hodowli.



Rano zaliczamy długą ale łatwą przenoskę na zaporze.



W miejscowym sklepiku kupujemy produkt lokalny w postaci pstrąga w zalewie octowej oraz puszek z pstrągami w pomidorach. Pycha!




Rzadko oglądany tu przez nas widok - spływ kajakowy. Ciekawe skąd się wzięła opinia o tłoku na Brdzie. My przez większość czasu nie spotykamy tu prawie nikogo.


 
 
Na polu namiotowym w Brdzie jesteśmy jedynymi gośćmi campingu. Przez cały czas słyszymy tu zabawnego ptaszka, który naśladuje dźwięk dzwonka telefonu komórkowego, klaksonu samochodowego i innych urządzeń mechanicznych. To z pewnością szpak. 





Kolejny nocleg robimy sobie na polu biwakowym "Gołąbek". Oprócz nas zatrzymały się tu jeszcze dwa małżeństwa kajakarzy. Jedno z małżeństw to para alpinistów, pan w wieku 77 lat, pani nieco młodsza. Wybrali się na swój pierwszy spływ kajakowy.



Bywa i tak:



Szukamy zasięgu telefonicznego w przeróżnych miejscach. W całej okolicy jest o niego ciężko i czujemy się dość mocno odcięte od cywilizacji.


W końcu początek "Piekiełka". Martwimy się o nasz składak. Nie potrzeba nam więcej dziur w powłoce. Tym razem, na szczęście, dzięki Patrycji obyło się bez uszkodzeń. W odpowiednim momencie, z poświęceniem wyskoczyła z kajaka, ratując go i mnie.





Zaliczamy kolejny przyjemny biwak w sosnowym lesie na polu PTTK Gostycyn Nogawica. Nocujemy razem z poznanymi już dwoma małżeństwami. Następnego dnia do południa pada deszcz więc gawędzimy z nimi długo przy kawie.


Na polu znajduje się miejsce pamięci poświęcone kajakarzom, którzy ukochali Brdę. Wśród wielu innych znajdują się tu nazwiska Celiny Mróz oraz Jarosława Frąckiewicza, zastrzelonych w 2011 r. na rzece Ukajali w Peru.






Biwak w Romanowie nie należy do idealnych. Zalew Koronowski, choć piękny, jest oblegany przez dużą ilość ludzi, panuje tu hałas łodzi motorowych i spory ruch na wodzie.



Jedna z wielu przyjemnych kąpieli w rzece.




Długa i dość uciążliwa przenoska w Samociążku. Bardzo strome zejście do rzeki.





Dość łatwa przenoska przy hydroelektrowni w Tryszczynie. Pozostałość torowiska po przeciąganiu łodzi flisackich.



Zaliczamy ostatni biwak na trasie w dawnej stanicy wodnej PTTK Janowo. Niestety czasy świetności ma już za sobą. Nowi właściciele starają się doprowadzić teren do stanu używalności ale jeszcze długa droga przed nimi.




Przenoska przy hydroelektrowni Smukała. To miejsce, w którym kończył spływ Jan Paweł II. My płyniemy dalej.





Śluza miejska w Bydgoszczy - świeżo po remoncie.






Po dopłynięciu do dworca autobusowego PKS okazuje się, że za chwilę odjeżdża ostatni tego dnia autobus do Chojnic. Jedna z nas wskakuje więc do niego i jedzie do Chojnic, a potem podmiejskim autobusem do Charzykowy po samochód, pozostawiony tydzień temu nad jeziorem. Jeszcze tylko kurs samochodem do Bydgoszczy, załadunek spakowanego kajaka i można wracać do domu.


Poniżej video z pływania po tej pięknej rzece.


Brda, 24 czerwca - 1 lipca 2016 r.

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram