Fruwające Rokytnice zamiast Harrachova
marca 18, 2013
Podczas rozmowy z naszą znajomą pada spontaniczny pomysł - jedźmy na jeden dzień do Harrachova! Nie byłyśmy tam jeszcze, sprawdzimy te stoki, to najbliższy z Leszna czeski ośrodek narciarski. Wszystkie trzy reagujemy z równym entuzjazmem - JEDZIEMY!
Następnego dnia wcześnie rano pakujemy narciarskie manele do auta i w drogę. Sprawnie dojeżdżamy do Harrachova i od razu szukamy miejsc parkingowych. Okazuje się, że w mieście odbywa się właśnie jakaś impreza. Pozamykane są niektóre z ulic. Ciężko nam się połapać w objazdach, nakazach i zakazach. Zmęczone bezsensownym krążeniem i szukaniem, wnerwiamy się, odpuszczamy niegościnny Harrahov i jedziemy do Rokietnic. Niestety, gdy dojeżdżamy na miejsce jest już późno. Na szczycie razem z nami startują również paralotnie. Warunki atmosferyczne są idealne, widoczność super. Fajnie byłoby tak pofruwać nad górami i podziwiać piękne widoki. My podziwiamy je zjeżdżając z Łysej Góry dosłownie 3-4 razy. Śmiejemy się z naszej wyprawy i głupoty w drodze powrotnej. Może jeszcze kiedyś damy Harrachovowi drugą szansę.
Rokytnice nad Jizerou, 16 marca 2013
0 komentarze