Kolejny dzień naszej bułgarskiej przygody zaprowadził nas do Melnika - miejsca absolutnie magicznego. To miasteczko, choć oficjalnie jest najmniejszym miastem w Bułgarii, ma duszę giganta. Połączenie doskonałego wina, wspaniałej kuchni i niesamowitych, księżycowych krajobrazów sprawia, że jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju.

Melnik to synonim bułgarskiego winiarstwa. Miasteczko żyje winem i dla wina – liczne winiarnie i składy wina kuszą na każdym kroku. I oczywiście, nie mogłyśmy im się oprzeć. Wpadłyśmy do kilku lokalnych piwniczek, by zdegustować słynne wino melnickie. Jest ciężkie, aromatyczne i ma głęboki, bułgarski charakter. Kilka butelek trafiło do naszego bagażnika – obowiązkowy suwenir na późniejsze, nostalgiczne wieczory. Sam Melnik jest malutki, co jest jego ogromną zaletą podczas zwiedzania.

Oprócz degustacji, znalazłyśmy czas na małą lekcję historii. Trafiłyśmy do wysoko położonego Domu Kupca Kordopulova. Można tam zobaczyć, jak wyglądało życie bogatego bułgarskiego handlarza winem. Podziwiałyśmy oryginalnie zachowane meble, tkaniny i ciekawe przedmioty codziennego użytku. Budynek sam w sobie jest imponującym okazem bułgarskiej architektury. Znajduje się w nim także restauracja i kolejna winiarnia z tunelami piwnic wykutych w skale. 

Wszem i wobec wiadomo, że zwiedzanie potrafi wymęczyć więc dopadł nas lekki głód. Po obu stronach głównej ulicy Melnika znajdują się liczne restauracje proponujące regionalne dania i własnego wyrobu wino. My wybrałyśmy Ресторант Чинарите, gdzie zamówiłyśmy tutejsze specjały – duszone podroby (flaczki i ozory) w towarzystwie czerwonego wina. Brzmi odważnie, ale smakowało genialnie. To autentyczna, sycąca i aromatyczna kuchnia, która idealnie pasuje do klimatu tego regionu.

Największym hitem, zaraz po winie, okazały się słynne Piaskowe Piramidy. Te niesamowite, stożkowe formacje wyrzeźbione przez naturę, otaczają Melnik. Postanowiłyśmy, że najlepszy widok na zachód słońca będzie od strony pobliskiego Monasteru Rożańskiego. I to była strzał w dziesiątkę.

Nie zwiedzałyśmy świątyni, lecz od razu ruszyłyśmy szlakiem w stronę Melnika. Ścieżka wspinała się po piaskowych skałach, prowadząc do punktu widokowego, z którego roztaczała się zapierająca dech w piersiach panorama piramid. Rozłożyłyśmy się tam, czekając na to magiczne, miękkie światło, które oblewało całą dolinę na złoto i pomarańczowo.

Po zrobieniu setek zdjęć wróciłyśmy do samochodu, by pokonać ostatni odcinek trasy – do upragnionego gorącego źródła Rupite, które czekało na nas, by ukoić zmęczone mięśnie.

Melnik - Bułgaria 27.09.2023