Położona między Wenecją a Lido mała wyspa Poveglia cieszy się bardzo złą sławą. Trudno nawet dopłynąć w jej okolice, bo miejscowi nie podejmują się kursów na nią. Z przeszłością tak okropną jak ta wyspa, nic dziwnego, że nie chcą się do niej zbliżać i nazywają ją piekłem na ziemi.
Barokowy Pałac w Chróścinie powstał w pierwszej połowie XVII wieku. Na dzień dzisiejszy jest totalną ruiną, zupełnie nie do odratowania.
Piękny pałac w okolicy Leszna coraz bardziej popada w ruinę. Rozpadająca się drewniana wieża, walące się stropy, powybijane okna, odchodząca ze ścian farba to naprawdę przygnębiający widok.
Chociaż nie imponuje rozmiarami to jest naprawdę magiczna. Zaprząta uwagę, fascynuje i emocjonuje zarówno badaczy, jak i zwykłych turystów.
Jesień przyszła nagle. Dosłownie z dnia na dzień. Trochę nas rozpuściła, dając tyle gorących dni. Ale że równowaga w przyrodzie być musi to i na słotę czas przyszedł. Ziąb i deszcz dobitnie oznajmiły nam, że lato tej jesieni definitywnie skończyło się. Tym bardziej ucieszyła nas zapowiedź słonecznego (być może ostatniego już tej jesieni) weekendu.
Od dawna już miałyśmy w planach zwiedzić te piękne, dość blisko położone tereny, jednak zawsze coś stawało na przeszkodzie. Tym razem jednak uparłyśmy się, że choćby nie wiadomo co, jedziemy w Rudawy Janowickie.
W woj. mazowieckim nad pięknym jeziorem znajduje się kompleks 4 okrągłych budynków, które stoją nieużywane i zapomniane przez wszystkich.
Budynek najprawdopodobniej był przychodnią zakładową położonej po sąsiedzku odlewni żeliwa. Remont i przystosowanie pod dom starości nastąpił w 2007 roku.
Przejeżdżając przez dolnośląskie miasteczko przypadkiem zauważyłyśmy imponującą opuszczoną fabrykę, całą z czerwonej cegły.
Tysiąc pomysłów na spędzenie długiego weekendu w kajaku i brak zdecydowania do ostatniej chwili - to całe my. Wtorkowy wieczór zaowocował wreszcie jednomyślnością - jedziemy na Piławę.
Koleżanki zaproponowały nam wspólny wypad do Międzygórza, znanego nam z wyjazdu sprzed lat. Zatrzymałyśmy się w Ośrodku "SABAT" - dawnym dworku myśliwskim Księżnej Marianny Orańskiej, postaci bardzo nietuzinkowej i kontrowersyjnej, ale o tym potem.
Podczas tegorocznego pobytu na lagunie weneckiej (link) nasz namiot zaczął przeciekać. Po bliższych oględzinach okazało się, że taśmy przy części szwów poodklejały się, zamki zaczęły puszczać a podłoga jest poprzecierana i z lekka zaczyna świecić dziurami.
Skorzystałyśmy z zaproszenia koleżanki z Milicza na spływ kajakowy. Miły sposób na spędzenie wolnego dnia.
Po powrocie z wyprawy na lagunę wenecką (link) musiałyśmy oczyścić Bajdarkę z soli morskiej i innych pozostałości. Dobrą okazją do tego okazał się jednodniowy spływ fragmentem Pętli Konwaliowej (inne wpisy o pętli).
Nie planowałyśmy w tym roku uczestniczyć w weneckim święcie wioślarzy - Vogalondze, jednak po krótkich namowach znajomych, organizujących tegoroczny wyjazd (linki do poprzednich postów: Wenecja kajakiem 2016, Wenecja kajakiem 2017) , decydujemy się do nich dołączyć.
Kolejna majówka na Podlasiu. Z jednej strony fajnie byłoby wyjechać w jakieś nowe miejsce, a z drugiej Podlasie jest tak niesamowite, nieodkryte i za każdym razem inne, że nie zastanawiamy się długo i pakujemy sprzęt.
W tym roku otwieramy sezon kajakowy jednodniowym spływem Baryczą. Na naszym ulubionym Kanale Książęcym niestety za mało wody więc musimy się pocieszyć innymi krajobrazami. Jak się okazuje, równie urokliwymi i równie dzikimi.
Namiot został okazyjnie kupiony w 2007 r. jako prawie nowy przy okazji kompletowania sprzętu na rowerową wyprawę po Bornholmie. Chodziło o to, żeby był lekki, kompaktowy, łatwy w obsłudze no i oczywiście tani.
Noc Sów to ogólnopolskie wydarzenie edukacyjne poświęcone tym tajemniczym ptakom, prowadzone i koordynowane przez stowarzyszenie Ptaki Polskie. W tym roku (7 edycja) zgłoszono aż 252 wydarzenia w całej Polsce a udział w nich wzięło ok. 7000 uczestników, w tym także i my.
Do zakupu kajaka przymierzałyśmy się od spływu Pętlą Żuławską (link), kiedy to za wypożyczenie kajaka zapłaciłyśmy tyle ile połowa nowego. Doszłyśmy wtedy do wniosku, że wystarczy dołożyć drugą połowę, kupić kajak i przestać wypożyczać.
Po kilku sezonach użytkowania tanich, aczkolwiek zaskakująco dobrych (niezbyt ciężkich jak na tamte czasy i zajmujących mało miejsca po spakowaniu) materacy z Jyska (30 zł) przyszedł czas na zmiany. Od początku były one niezbyt wygodne. Żmudne pompowanie i wypompowywanie małą pompką nożną zabierało zbyt dużo czasu. Postanowiłyśmy je zastąpić czymś lepszym.
Tydzień temu zupełnie inne warunki towarzyszyły nam podczas spaceru po Dolinie Baryczy. Było ciepło, wiosennie i przyjemnie.
Tydzień temu bardzo spodobało nam się w Górach Sowich (link), dlatego jedziemy raz jeszcze w te okolice. Tym razem planujemy zeksplorować pobliskie Góry Kamienne i Wałbrzyskie. To może już ostatni moment na trekking w zimowym krajobrazie.
Jedziemy na objazdówkę i mały spacer po okolicznych zbiornikach wodnych w poszukiwaniu gęsi. To czas ich powrotów więc liczymy na spektakularne widowisko.
Mroźny ale słoneczny poranek zachęca do długiego spaceru i poobcowania z naturą. Wiosna coraz bliżej więc mamy nadzieję na jakieś ciekawe przyrodnicze obserwacje.
Pewnego grudniowego popołudnia natknęłyśmy się na ofertę wyjazdu weekendowego w Tatry. Ponieważ nigdy nie chodziłyśmy po Tatrach, zwłaszcza zimą, postanowiłyśmy z niej skorzystać i wziąć udział w zimowym obozie wędrownym.
To miał być plener fotograficzny w Rudawach Janowickich ale wszystko od samego początku szło inaczej niż w planach...