Przed milionami lat dolnośląskie Pogórze Kaczawskie przypominało piekło. Słońce nie mogło przedrzeć się przez dym i popioły wyrzucane z setek wulkanicznych kominów.
Po tygodniu spędzonym w kajaku na Krutyni (link do posta) mamy zamiar kolejny tydzień zwiedzać Mazury pieszo i rowerami.
Po spłynięciu Krutynią (link do posta) i po kilkudniowej, rowerowej eksploracji Mazur (link do posta) znowu zamarzył nam się kajak.
Po ubiegłorocznych wakacjach kajakowych na Wdzie w tym roku również stawiamy na kajak. Wybieramy Mazury. Naszym celem jest spływ jedną z najpiękniejszych, najpopularniejszych i tym samym najbardziej obleganych rzek - Krutynią.
Ponownie relaksujemy się na szlaku konwaliowym. Jest piękna, słoneczna pogoda. Grzechem byłoby jej nie wykorzystać.
Wąsosz - Osetno to kolejny odcinek Baryczy, który pokonujemy. Wspólnie z kilkoma znajomymi jedziemy do Wąsosza i zaczynamy spływ na Orli przy moście. Odcinek ten ma długość 21 km, czas płynięcia przewidywany jest na ok. 5 godz.
Wymyśliłyśmy tę trasę dawno temu, całkiem przypadkiem i od razu stała się tą ulubioną. Jest to trasa lekka, dość łatwa i przyjemna, długości ok. 40 km. Wiedzie przez najpiękniejsze zakątki regionu leszczyńskiego.
Jedziemy małą grupką na poszukiwanie ukrytego jeziorka w Osieckim lesie. Wiemy, że istnieje ale nigdy na nie nie trafiłyśmy.
W tym roku postanowiłyśmy przywitać wiosnę spływem kajakowym. Korzystamy z oferty znajomego i dołączamy do spływu kanałem Kokot, kanałem Książęcym i rzeką Orlą.
Jadę pierwszy raz do Rokietnic nad Izerą. Szukałam fajnego, niedrogiego i blisko Leszna położonego ośrodka narciarskiego.
Jadę z bratem i jego kumplami na jednodniowe zjazdy do Szklarskiej. Po Karpaczu wciągnęło nas i chcemy jeszcze. Patrycja ze względu na egzaminy nie może jechać z nami.
Realizujemy pomysł na wyjazd Sylwestrowy do Karpacza. Wyjazd ma być połączony z nauką jazdy na nartach. Chcemy spróbować i zobaczyć czy nam się spodoba.